Forum BIAŁY OWCZAREK  Strona Główna BIAŁY OWCZAREK
Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Obedience
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Psie sporty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 19:07, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Skoro jest takie zainteresowanie to pozwolę sobie wkleić jeden z tekstów, który ja uważam za cenny:

Jaki jest twój pies? - Część 2* - Armin Winkler


Jednym z najważniejszych aspektów szkolenia jest umiejętność czytania psa. W pierwszej części tego artykułu** zająłem się ogólnymi cechami psów, o których często słyszy się w dyskusjach poświęconych szkoleniu. Świadomie ograniczyłem się wówczas do cech związanych z postrzeganiem i odbieraniem bodźców. W tej części chciałbym zająć się czynną stroną psiej psychiki i tymi jej aspektami, które odpowiadają za reakcje psa. Moim celem jak zwykle są wymiana poglądów i skłonienie czytelnika do przemyśleń.

Chęć współpracy

(…) Chęć współpracy to prawdziwa gotowość do podążania za wskazaniami przewodnika. Zastanówmy się przez chwilę. Nie mówię tutaj o psie, który świetnie pracuje za jedzenie lub zabawkę. Nie mówię o psie, który jest uległy. Nie mówię o psie, który jest w stanie znieść duży przymus i wyciągnąć z tego nauczkę. Mówię o psie, który posiada wewnętrzne przekonanie, że podążanie za wskazaniami przewodnika najlepiej służy jego własnemu dobru. Takiemu psu można pokazać, co ma zrobić. Nie trzeba go do tego ani nakłaniać smakołykami, ani zmuszać siłą. Sądzę, że najlepszą miarą chęci współpracy jest stopień zachęty lub siły, jaki został użyty, by pies podążył za naszym wskazaniem (gdy mówię o sile, nie mam na myśli psa twardego bądź miękkiego wobec korekt).
Pies o dużych popędach, chętny do pracy i szybko się uczący nie zawsze jest przykładem psa z chęcią współpracy. Taki pies często sam uczy się wielu rzeczy, aby zaspokoić popęd. Postawa taka jest bardzo charakterystyczna i można odnieść wrażenie, jakby pies chciał nam powiedzieć: „Wiem! Wiem! Ja sam!”. Pies chętny do współpracy z radością przyjmuje wskazania przewodnika i nie postrzega ich jako zbędnej ingerencji w swe dążenie do zaspokojenia popędu.

* Źródło: Tell Me About Your Dog! Part 2 by Armin Winkler, Schutzhund Village (http://www.schutzhundvillage.com/index.html). Znakiem “(…)” oznaczono pominięte niewielkie partie tekstu, w których autor porusza kwestie różnic terminologicznych pomiędzy pojęciami szkoleniowymi używanymi w Stanach Zjednoczonych i Niemczech (przyp. tłum.).
** Fragmenty tego artykułu w języku polskim (pod tytułem Podstawowe pojęcie używane w szkoleniu IPO) można znaleźć na portalu Dog Sport (http://dog-sport.eu/content/view/27/156/) (przyp. tłum.).

Chęć współpracy jest cenna we wszystkich częściach IPO – tropieniu, posłuszeństwie i obronie. Jest to wspaniała cecha i stwarza przewodnikowi wyjątkową możliwość pomocy swemu psu. Nie oznacza to, że pies jest od niego zależny ani że brak mu pewności siebie i potrzebuje wsparcia. Znaczy to po prostu, że takiemu psu można łatwiej pokazać, co i jak należy zrobić. Dzięki tej cesze dużo łatwiej o harmonię pomiędzy przewodnikiem i psem. Tworzy się duch zespołu.
U psów z dużą chęcią współpracy zauważyłem jedną rzecz: rzadko prezentują one zachowanie mocno dominacyjne (wątek ten rozwinę później). Nie znaczy to, że są uległe – po prostu nie odczuwają silnej potrzeby objęcia najwyższego miejsca w hierarchii.

Popędy

Czym są popędy? Niestety, często zapomina się o tym, co ów termin powinien oznaczać. Mianem tym nie należy określać wszystkiego, co robi pies. Popędy to wewnętrzne impulsy i potrzeby, które motywują zwierzęta – w tym przypadku psy – do określonych zachowań. Żeby uznać coś za popęd, istnieć musi specyficzny dla danego popędu bodziec, specyficzne zachowanie oraz cel popędu. Podczas szkolenia możemy manipulować popędami dla własnych celów tak, aby pies wykonywał określone zadania, nigdy jednak nie powinniśmy zapominać o określonym znaczeniu biologicznym, jakie mają popędy dla konkretnego zwierzęcia i całego gatunku. To właśnie owo właściwe każdemu popędowi biologiczne znaczenie pozwala nam lepiej zrozumieć, co możemy a czego nie możemy osiągnąć, manipulując danym popędem. Popędy można podzielić na dwie główne grupy ze względu na ich cele. Do pierwszej grupy należą te popędy, które motywują do zdobycia czegoś pozytywnego bądź przyjemnego, np. popęd seksualny, popęd łupu, popęd stada (w tym przypadku chęć przebywania z członkami tego samego gatunku). Zachowaniom, do jakich popychają te popędy, towarzyszy wielka pasja i podniecenie, zaś osiągnięciu celu – olbrzymia satysfakcja. Do drugiej grupy należą te popędy, które motywują do zapobiegania czemuś negatywnemu lub szkodliwemu, np. popęd obrony, popęd ucieczki czy pragnienie wyjścia bez szwanku z opresji. Działaniom podejmowanym pod wpływem tych popędów towarzyszy olbrzymi stres i napięcie, zaś osiągnięciu celu – ulga.

„Popęd” walki

Od razu muszę zaznaczyć to, o czym wspominałem w swoich poprzednich artykułach: nie wierzę w istnienie czegoś takiego jak naturalny popęd popychający do „walki”. Uważam, że to, co nazywamy „popędem” walki, jest tak naprawdę kombinacją wielu elementów takich jak poszczególne popędy, pochodne popędów i zachowania. To, jak dobry czy też jak silny jest „popęd” walki danego psa, zależy od tego, jak wiele spośród tych elementów da się wykorzystać w jego treningu, jak mocno są one u niego wyrażone oraz od tego, jak umiejętnie są one wzmacniane podczas oceny psa. Teraz omówię kolejno główne składniki, jakie udało mi się wyszczególnić, a na końcu podsumuję swe przemyślenia na temat „popędu” walki.

1. Popęd łupu.
Na temat popędu łupu powiedziano już bardzo wiele i nie będę tu tego wszystkiego powtarzał. Popęd łupu u psów jest częścią składową zachowań służących zdobywaniu pożywienia. Bodźcem wyzwalającym ten popęd są szybkie, gwałtowne ruchy przypominające uniki i ucieczkę. Zachowania właściwe dla popędu łupu to pościg, skok na zdobycz, chwyt, ściąganie do ziemi, uśmiercanie poprzez gwałtowne potrząsanie głową, dogryzanie i noszenie. Jak już wspomniałem, popęd łupu jest popędem zorientowanym na coś przyjemnego, co oznacza, że wszystkie wynikające zeń działania wykonywane będą z radością. Należy o tym pamiętać podczas treningów, aby mieć pewność, że pies rzeczywiście pracuje w popędzie łupu. Ostatecznym celem popędu łupu jest posiadanie zdobyczy z zamiarem jej zjedzenia (tak przynajmniej wygląda to z biologicznego punktu widzenia, bez uwzględnienia manipulacji dokonanych przez człowieka).
I jeszcze jedna uwaga. Popęd łupu na ogół (zdarzają się wyjątki) nie popchnie psa do ugryzienia człowieka. Skoro bowiem ostatecznym celem tego popędu jest jedzenie, a psowate nie są z natury kanibalami, właściwie socjalizowany pies, postrzegający człowieka jako przedstawiciela własnego (choć jedynie przybranego) gatunku, będzie odczuwał bardzo silny opór przed przejściem przez kolejne ogniwa łańcucha łowieckiego. Szybkie ruchy człowieka czy jego gwałtowne uniki mogą wzbudzić popęd łupu, a nawet sprowokować do pościgu, ale gdy przychodzi do gryzienia, pojawia się psychiczna blokada. Nieco później wyjaśnię, dlaczego o tym wspominam.
Ten artykuł traktuje o ocenianiu cech psiego charakteru, zobaczmy więc, co trzeba wziąć pod uwagę, jeśli chodzi o popęd łupu. Oczywiście należy ocenić próg pobudzenia psa. Mam tu na myśli to, jak łatwo bądź trudno wyzwolić popęd. Następnie powinniśmy zwrócić uwagę na intensywność zachowań podejmowanych w tym popędzie, obserwując szybkość, z jaką pies goni zdobycz, jak również siłę chwytu (z uwzględnieniem fizycznych możliwości zwierzęcia). Dalej, poddajemy ocenie siłę popędu łupu u psa, czyli – innymi słowy – to, jak wiele trudności jest on gotów przezwyciężyć, by podjąć zachowania łupowe i zaspokoić popęd. I wreszcie ostatni czynnik, jaki należy tu wziąć pod uwagę, czyli wytrwałość w popędzie. Jak szybko pies „ma dość” pracy w popędzie łupu? Jak szybko popęd wygasa? Wszystkie te czynniki – intensywność, siła i wytrwałość – jakkolwiek ze sobą powiązane, mogą u jednego psa osiągać różny poziom. Tak np. popęd łupu o małej intensywności może być silny, a pies może wykazywać w nim dużą wytrwałość, itd.

2. Popęd obrony.
Odnoszę wrażenie, że ten aspekt treningu obronnego – chociaż dużo się na jego temat pisze – często jest rozumiany niewłaściwie, poświęcę mu więc tutaj nieco uwagi. Popęd obrony u psów stanowczo należy do grupy zachowań agresywnych. By jednak otrzymać należyty obraz tego popędu, trzeba uważniej przyjrzeć się jego biologicznemu znaczeniu. Popęd obrony może występować w połączeniu z innymi popędami i zachowaniami bądź też jako forma samoobrony. Obrona łupu, obrona terytorium czy obrona słabszych członków stada (jak szczenięta) – oto typowe pochodne popędu obrony i innych popędów, przy których mogą występować zachowania obronne. Pochodne te omówię później, teraz chciałbym poświęcić nieco uwagi samoobronie.
Zachowania samoobronne zaliczają się nie tylko do zachowań agresywnych lecz również do mechanizmów samozachowawczych. Bodźcem wyzwalającym popęd obrony jest zagrożenie bądź postrzeganie zagrożenia. Z pewnością znacie wiele technik wykorzystywanych do obciążenia psa podczas treningu obronnego, więc nie będę się na ten temat rozpisywał. Chciałbym jednak podkreślić, że gdy pies czuje się zagrożony, doświadcza uczucia niepokoju bądź obawy przed krzywdą, jaka może mu się stać. Tak więc prawdziwym bodźcem wyzwalającym zachowanie obronne jest obawa.
Cel popędu obrony jest zawsze taki sam – sprawić, by obawa zniknęła. Zostaje on osiągnięty poprzez zachowanie bezpiecznego dystansu pomiędzy psem a osobnikiem grożącym lub poprzez wzbudzenie w tym osobniku strachu.
Wyróżniam trzy rodzaje zachowań obronnych u psów. Główna linia podziału przebiega pomiędzy czynną a bierną reakcją obronną.

a) Czynna reakcja obronna.
Czynna reakcja obronna to wysoce agresywna forma zachowania obronnego, zaliczająca się do rodzaju agresji reaktywnej. Aktywna obrona polega na tym, że skoro tylko pies odbierze bodziec stymulujący popęd obrony, użyje fizycznej przemocy jako środka do osiągnięcia celu popędu. Celowo używam tu słowa „przemoc”. Gryzienie jest pierwszą bądź jedną z pierwszych reakcji, jaką dyktuje takiemu psu zaprogramowany genetycznie wzorzec jego popędu obrony. Jest to moje własne kryterium podziału, jakie stosuję, oceniając psy. Reakcja psa jest ostra i zdecydowana, zaś u jej podstawy leży pewność siebie zwierzęcia. Pies wykazujący tego rodzaju reakcję obronną zbliży się do źródła zagrożenia i fizycznie je zaatakuje. W psychice takiego psa tkwi wyraźne przekonanie, że najlepszą obroną jest atak.

b) Bierna reakcja obronna.
Bierna reakcja obronna dzieli się na dwie odrębne grupy, co daje nam w rezultacie wspomniane trzy rodzaje zachowań obronnych.
Po pierwsze, wyróżniamy bierną reakcję obronną silnego typu. Reakcję taką obserwujemy u mocnych, pewnych siebie psów. Taki pies zaprezentuje zachowania grożące jak szczekanie czy warczenie oraz pełne zdecydowania postawy i nie wycofa się ani na krok. Największa różnica jest tutaj taka, że w pierwszej odpowiedzi na bodziec obronny pojawiają się zachowania inne niż gryzienie. Ponieważ pierwsza reakcja nie ma w tym przypadku charakteru fizycznego, klasyfikuję tę grupę zachowań jako bierną. Przyczyny, dla których przed ugryzieniem występuje bierna czy też pozbawiona charakteru fizycznego reakcja, mogą być różne. Jedną z głównych jest po prostu wrodzony wzorzec reakcji behawioralnych. Innym czynnikiem, występującym u psów bardzo socjalnych, jest świadomość, że osobnik grożący jest człowiekiem, co blokuje odruch gryzienia i sprawia, że w pierwszej kolejności zostają użyte inne zachowania obronne. Uważam, że psy przejawiające ten rodzaj reakcji nie są w żaden sposób słabsze czy też mniej twarde od psów wykazujących reakcję czynną. Psy prezentujące bierną obronę można na ogół bez trudu nauczyć gryzienia. Ugryzą, gdy inne zastosowane przez nie środki nie oddalą zagrożenia i napastnik będzie kontynuował natarcie.
Wyróżniamy również bierną reakcję obronną słabego typu. U psa reagującego w ten sposób obserwujemy zachowania grożące takie jak szczekanie czy warczenie, zarazem jednak taki pies wycofuje się, by zachować bezpieczny dystans, przy czym szybkość odwrotu będzie zależna od sytuacji. Takie psy są bez wątpienia słabsze i mają mniej pewności siebie, niż psy prezentujące poprzednio omówione reakcje obronne. Ugryzienie jest dla nich ostatnią deską ratunku w sytuacji, gdy odwrót jest niemożliwy, a osobnik grożący kontynuuje natarcie. Reakcję taką należy uznać za ugryzienie ze strachu i w żadnym razie nie jest to reakcja czynna.
Chciałbym wspomnieć jeszcze o kilku rzeczach. Jestem głęboko przekonany, że omówione wyżej trzy typy popędu obronnego są wrodzone, co z góry określa, jak wiele jesteśmy w stanie zmienić poprzez trening. Zawsze wzdrygam się na uwagi w stylu „temu psu trzeba dodać więcej obrony” i jest mi szkoda takiego zwierzęcia. Jedyne, co możemy robić, to praca w oparciu o to, co pies w sobie ma. Mniej dojrzałe psy na ogół nie są w stanie zaprezentować żadnego z silnych typów reakcji, tak więc jedyną reakcją obronną, jaką możemy u nich wywołać, jest reakcja bierna słabego typu. Silne reakcje rzadko kiedy pojawiają się przed osiemnastym miesiącem życia i warto o tym pamiętać podczas treningów z młodymi psami.
Podobnie, jak ma to miejsce przy ocenie innych popędów, również tutaj należy pamiętać o progu pobudzenia. W tym przypadku próg pobudzenia to moment, w którym pies odczuwa niepokój bądź obawę. Próg ten można podnosić poprzez odpowiednie ćwiczenia budujące pewność siebie u psa.

3. Agresja frustracyjna.
Kolejnym komponentem „popędu” walki jest agresja frustracyjna. Zalicza się ona do rodzaju agresji reaktywnej i jest wywoływana poprzez pozbawienie psa okazji do podjęcia zachowań właściwych dla jednego z popędów zorientowanych na przyjemność lub przynajmniej uniemożliwienie mu zaspokojenia go. Ta forma agresji służy moim zdaniem uwolnieniu nagromadzonej energii, która nie może znaleźć właściwego dla siebie ujścia. Popędem najbardziej użytecznym do wywołania tego rodzaju agresji jest rzecz jasna popęd łupu, ale można w tym celu wykorzystać również inne popędy motywujące do osiągnięcia korzyści takie jak popęd seksualny, popęd stada (ponowne połączenie ze sforą), głód czy po prostu silną potrzebę rozładowania energii fizycznej poprzez ruch. Jeśli zaspokojenie którejś spośród tych pobudek jest niemożliwe, pies doznaje uczucia frustracji. Gdy frustracja ta osiągnie określony poziom, pies zareaguje agresją, która przejawi się w takiej samej formie, jak pozostałe rodzaje agresji – wystąpią szczekanie, warczenie i gryzienie.
Omawiając popęd łupu, wspomniałem, że dobrze socjalizowany pies na ogół nie ugryzie człowieka, znajdując się w popędzie łupu. Jeżeli jednak popęd osiągnie określony poziom i nie znajdzie dla siebie żadnego ujścia, pojawi się agresja frustracyjna; a pies znajdujący się w stanie agresji ugryzie człowieka.
Dobrym przykładem są tutaj obdarzone dużymi popędami malinois – z racji na swój temperament i łatwość we frustracji, bardzo szybko wchodzą one w stan agresji.
Ten rodzaj agresji jest niezmiernie przydatny, ponieważ stwarza o wiele mniejsze ryzyko w treningu niż np. popęd obrony, a i tak dodaje wielu psom intensywności i ostrości w pracy.

4. Agresja socjalna.
Agresja socjalna to jedyny rodzaj agresji, jaki można określić mianem agresji aktywnej. Chociaż pojęcie to znajduje się w powszechnym użyciu, ma ono zastosowaniu jedynie w tym przypadku. Agresję socjalną określa się mianem agresji aktywnej, ponieważ nie wymaga ona żadnego określonego działania jako bodźca wyzwalającego. Agresja socjalna pełni dwie funkcje o biologicznym znaczeniu. Po pierwsze, umożliwia ona gatunkowi równomierne zasiedlenie danego terytorium poprzez utrzymywanie z dala od siebie równie silnych osobników. Po drugie, pozwala ona ustanowić i utrzymać porządek w grupach społecznych takich jak stado. Agresja socjalna jest zawsze zwrócona przeciwko przedstawicielowi tego samego gatunku. W rasach hodowanych do pracy w policji i wojsku selekcja prowadzona była w taki sposób, by rozszerzyć zasięg agresji socjalnej psów również na ich przybrany gatunek – ludzi. Dla odmiany, u ras hodowanych do walk selekcja szła w takim kierunku, by agresja socjalna nie objęła człowieka.
Poczynię jeszcze kilka uwag na poparcie swego poglądu. Niemal we wszystkich starszych opracowaniach poświęconych psom policyjnym podkreślano, że psy takie okazywały nieufność i agresję wobec obcych, a zarazem były bardzo wierne i oddane swej rodzinie oraz niezwykle czułe wobec dzieci. Taka kombinacja cech wyrasta moim zdaniem z bardzo silnych zachowań stadnych, przy czym stado tworzy dla takiego psa jedynie bardzo wąska i ściśle określona grupa. Wynika z tego wierność i oddanie wobec wszystkich jej członków i agresja wobec wszystkich obcych, nawet jeżeli należą oni do tego samego gatunku.
Niestety, dziś ten rodzaj agresji nie jest już u psów zbyt powszechny, ponieważ ludzie uważają go za społecznie niepożądany. Dziś oczekuje się od psów, by były towarzyskie i do pewnego stopnia przyjacielskie. O ile jednak nie widzę niczego złego w tym, by pies był socjalny, to nie widzę również niczego złego w tym, by pies miał agresję socjalną. Takie psy to nie wściekłe, nieprzewidywalne bestie stanowiące śmiertelne zagrożenie dla społeczeństwa. Tego rodzaju agresja wynika po prostu z wrodzonych im schematów motywacyjnych. Agresja socjalna to cecha poddająca się treningowi, co oznacza, że można ją ukierunkować i kontrolować. Wymaga to oczywiście odpowiedniego przewodnika, w innym bowiem razie może dochodzić do przykrych wypadków.
Psy z agresją socjalną odczuwają potrzebę okazywania agresji wobec obcych. Można to kontrolować i nauczyć psa tolerowania nieznajomych, jednakże taki pies nigdy nie będzie w stosunku do nich towarzyski czy przyjazny bez względu na to, jakie metody treningowe wobec niego zastosujemy. Potrzeba agresywnej konfrontacji z obcą osobą pod nieobecność przewodnika może zniknąć jedynie wówczas, gdy osoba ta podejmie tę konfrontację i ustanowiona zostanie hierarchia. Istnieją wówczas dwie możliwości – albo człowiek poskromi psa i podporządkuje go sobie, albo okaże mu wyraźną uległość. Odtąd nie jest już dłużej osobą obcą lecz pełnoprawnym członkiem stada.
Zgodnie obecnymi trendami hodowlanymi rozmnaża się psy pozbawione agresji socjalnej. Takie są też być może oczekiwania wielu ludzi, chciałbym jednak podkreślić, że nie należy widzieć w agresji socjalnej samego zła. Cecha ta jest u psa cenna, o ile znajduje się on w odpowiednich rękach. Takie psy wymagają od przewodnika dużej odpowiedzialności i uwagi. Obdarzony agresją socjalną i w dodatku dominujący pies jest trudny w prowadzeniu i szkoleniu i powinien pozostawać w rękach ekspertów.

5. Dominacja.
Zachowania dominacyjne należą do grupy zachowań społecznych. Mogą one, choć nie muszą, współwystępować z agresją socjalną. Dominacja pod wieloma względami przypomina agresję, ale sama w sobie agresją nie jest. Wyrasta ona z wewnętrznej potrzeby okazania swej wyższości i miejsca w hierarchii. O takich psach mówię, że „lubią się wozić”. Dominacja wpływa na sposób fizycznej interakcji psa z innymi osobnikami a tym samym na całościowy obraz pracy i dlatego zaliczam ją do elementów składających się na „popęd” walki.
Do zachowań dominacyjnych należą wspinanie się na pozoranta, kontakt wzrokowy, imponujące jeżenie sierści i fizyczna dominacja z użyciem siły. Poczucie przewagi nad pozorantem zdaje się przynosić takiemu psu satysfakcję. Cecha ta jest niemal zawsze lepiej rozwinięta u psów niż u suk.
Zachowania dominacyjne mogą występować samodzielnie albo w połączeniu z innymi cechami i zachowaniami. Weźmy np. psa z potrzebą dominacji, dobrym popędem łupu i łatwo się frustrującego – taki pies okaże agresję tylko wtedy, gdy nie będzie w stanie zyskać poczucia przewagi. To nie to samo, co agresja socjalna. Taki pies lubi manifestować swą siłę, pracując w popędzie łupu. Jeżeli nie będzie on w stanie okazać przewagi nad swym przeciwnikiem w walce o zdobycz, pojawi się frustracja. Spotyka się także psy z potrzebą dominacji, jednak zdolne jedynie do biernej reakcji obronnej słabego typu. Takie psy mają oczywiście niższy próg reakcji obronnej. Niemożliwość zdobycia fizycznej przewagi nad pozorantem wywołuje u nich niepokój, co z kolei uruchamia reakcję obronną, a to w tym przypadku może oznaczać wycofanie się.
Różnych możliwych kombinacji jest tu oczywiście bez liku i nie ma potrzeby wymieniać ich wszystkich. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że dominacja nie oznacza automatycznie agresji. Nie jest to cecha izolowana i zawsze występuje wespół z innymi czynnikami motywującymi, ale zasługuje na osobne omówienie. Jest to szczególnie ważne dlatego, że reaktywne formy agresji mogą występować bez żadnych oznak dominacji. Z kolei psy z agresją socjalną zawsze są do pewnego stopnia dominujące.

6. Furia.
Jest to ostatni z głównych składników, jakie uwzględniam przy omawianiu „popędu” walki. Furię definiuje się jako „nagły, silny napad wściekłości, niepohamowanego gniewu”. Taka definicja stanowi niezły punkt wyjścia do bliższego przyjrzenia się temu, o czym chcę tutaj powiedzieć. Furia jest rodzajem agresji reaktywnej. Chociaż każdy pies jest do pewnego stopnia zdolny do tego, by wpaść w furię, tylko u nielicznych da się to wykorzystać w treningu. Furię można ukierunkować, ale jest ona bardzo trudna do opanowania i dlatego nie jest cechą, na którą prowadzi się selekcję hodowlaną psów użytkowych. Furia wydaje się czymś sprzecznym z naturą; zdaje się ona nie mieć żadnego biologicznego celu. Wywołuje ją znęcanie się, ból i opór; może się też pojawić w wyniku nadmiaru frustracji. Wyjątkową właściwością furii jest jej niebywała zaciekłość i brutalna siła a także zdolność do przezwyciężenia instynktu samozachowawczego – nie może się z nią pod tym względem równać żadna inna forma agresji. W momencie, gdy obciążenie psychiczne jest dla psa zbyt duże i zagrożone jest jego życie, wybierze on inne dostępne możliwości obrony, agresję socjalną lub agresję frustracyjną. Wydaje się jednak, że furia jest w stanie przesłonić „zdrowy rozsądek”, choćby na krótki czas. Inną unikalną cechą furii jest to, że ma ona w sobie coś z odwetu bądź zemsty. Jest to jedyny cel, jaki możemy takiemu zachowaniu przypisać, jednak niezwykle trudno to zmierzyć i być może dokonuję tu pewnej antropomorfizacji. Niemniej jestem pewien, że furia nie jest tym samym, co czynna reakcja obronna, ponieważ widywałem psy, które w wyraźny sposób okazywały bierną reakcję obronną słabego typu wobec wszelkich bodźców grożących, kiedy jednak zadano im ból (bez dalszego zmniejszania bezpiecznego dystansu), wpadały w furię i rzucały się z agresją na napastnika, nie bacząc na własne bezpieczeństwo. Spotkałem się z używanym w tym kontekście terminem „agresja bólowa”, jednak nie wydaje mi się on właściwym określeniem furii. Niemcy w swym słowniku szkoleniowym dysponują terminem „Wut”, który oznacza wściekłość bądź gniew.

„Popęd” walki – podsumowanie

Na tym kończę omawianie „popędu” walki. Zdołałem wyróżnić i opisać jego sześć głównych komponentów: popęd łupu, popęd obrony, agresję frustracyjną, agresję socjalną, dominację i furię. Elementy te – w takiej czy innej postaci – można znaleźć u każdego psa, należy jednak zdawać sobie sprawę, że istnieje granica, poza którą przestają one być użyteczne. Zapewne przyznacie, że pies, którego wszyscy uznają za psa z olbrzymim „popędem” walki, będzie posiadał wszystkie lub chociaż większość spośród tych komponentów w użytecznej formie. W moim odczuciu ważne jest, by nie patrzeć na to jak na jeden popęd, lecz właśnie jak na zespół cech. Te poszczególne cechy należy wzmacniać, utrwalać i kierować nimi w taki sposób, by pies podczas pracy mógł swobodnie przechodzić z jednej w drugą, wówczas bowiem będzie w stanie sprostać praktycznie każdej napotkanej sytuacji. Tylko taki pies ma dobry „popęd” walki. Musimy również pogodzić się z tym, że u niektórych psów wachlarz cech wchodzących w skład „popędu” walki będzie uboższy niż u innych. Wiedza o tym, z którymi cechami można pracować, jest niezwykle ważna, ponieważ umożliwia dobranie odpowiednich metod treningowych. Dziś u dobrych psów sportowych na „popęd” walki składają się popęd łupu, popęd obrony (przy czym najczęściej spotyka się bierną reakcję obronną silnego typu) oraz agresja frustracyjna. Agresja socjalna, dominacja i furia są rzadsze. Gdy jednak zobaczymy psa, który posiada wszystkie sześć komponentów, długo nie zapomnimy tego widoku, ponieważ prezentowany przezeń w pracy „popęd” walki wywiera niezatarte wrażenie.
Teraz chciałbym omówić kilka innych pojęć.

Ciętość

(…) Gdy mowa o ciętości, na myśl przychodzą różne rodzaje agresji w zależności od użytkowego przeznaczenia psa. W przypadku terierów i psów używanych do polowań na grubą zwierzynę termin ten odnosi się w szczególności do zajadłości, z jaką te psy zabijają swą zdobycz. Nie chodzi tu o popęd łupu – tym, co tutaj oceniamy, jest odruch zabijania. W Stanach Zjednoczonych określa się to terminem gameness. W przypadku psów polujących na grubą zwierzynę Niemcy używają się zwrotu Wildschärfe. Ciętość tę najlepiej ocenia się, obserwując, w jaki sposób pies postępuje z dzikiem. Ponieważ taki rodzaj polowania wymaga sprowadzenia zdobyczy na ziemię, wiele psów tych ras używa technik fizycznej dominacji. Z kolei u terierów odpowiednią cechę określa się mianem Raubzeugschärfe, czyli „ciętości wobec drobnych drapieżników”. Zadaniem terierów jest zabijanie drobnych drapieżników takich jak kuny, lisy czy borsuki. Taką zdobycz trudno zabić, nie odnosząc przy tym ran, dlatego też bardzo powszechną techniką jest niezwykle szybkie i gwałtowne potrząsanie głową oraz miażdżący chwyt. Te rodzaje ciętości charakteryzują popęd łupu u psa.
Przejdźmy teraz do tego rodzaju ciętości, jaki przydatny jest u psów służbowych, czyli ciętości wobec ludzi (niemiecka Manncshärfe). Ciętość taką definiuje się jako cechę, która skłania psa do aktywnej i wrogiej konfrontacji z każdym pozornym (bądź udanym) lub rzeczywistym zagrożeniem ze strony człowieka. Posługując się pojęciami omówionymi w tym artykule, można porównać ciętość do czynnej reakcji obronnej wobec rzeczywistego bądź postrzeganego zagrożenia.
Przejrzałem sporo fachowej literatury i nigdzie nie znalazłem stwierdzenia, że ciętość musi iść w parze z niskim progiem reakcji na zagrożenie, tak więc wydaje się, że z samej definicji szybkość pobudzenia psa nie ma wpływu na jego ciętość. Jeśli jednak mam być szczery, za czasów mojej młodości ciętymi nazywano te psy, które okazywały dużą agresję bez specjalnej prowokacji. Tym, o czym nigdy nie myślałem, używając słowa „ciętość”, jest odstraszanie. Na dawnych körungach w Niemczech Wschodnich ciętość oceniano w skali od 1 do 5, gdzie „5” była oceną najbardziej pożądaną. Kiedy więc uległa ona deprecjacji? Nie wiem, dla mnie cecha ta nie jest niczym złym.

Popęd ucieczki

Popęd ucieczki wchodzi w skład zwierzęcych mechanizmów samozachowawczych. Posiadają go w pewnym stopniu wszystkie zwierzęta. Niekiedy charakteryzuje go się po prostu jako bardzo silną formę reakcji unikania. Nie jest to błędne, ale też nie całkiem dokładnie ujmuje opisywaną tu cechę. Popęd ucieczki to coś więcej niż tylko trzymanie się z dala od zagrożenia – to raczej klasyczny w tył zwrot i faktyczna ucieczka. Gdy omawiam tę cechę, posługuję się zazwyczaj sformułowaniem „skłonność do ucieczki”. Widywałem słabe psy, które nie miały dużej skłonności do ucieczki, widziałem też naprawdę silne psy ze skłonnością do błyskawicznej rejterady, gdy tylko zadziałał odpowiedni impuls. Sądzę, że aby otrzymać wyraźny obraz psa, musimy ocenić jego popęd czy też skłonność do ucieczki i porównać ją z innymi jego cechami. Bodźcem wyzwalającym ucieczkę jest strach.

Pochodne popędu obrony

1. Obrona zdobyczy.
Cechę tę często określa się jako skłonność do pilnowania lub zaborczość. Jest to oczywiście wypadkowa popędu obrony i popędu łupu. Bodźcem wyzwalającym jest obawa przed utratą zdobyczy. Cecha ta jest niezwykle użyteczna w treningu obronnym. Skłonność do pilnowania jest do pewnego stopnia wrodzona, ale do pewnego stopnia można ją wyrobić w treningu i z całą pewnością poddaje się wzmacnianiu. Jest to dobry sposób na dodanie pracy psa intensywności, jaką wnosi z sobą popęd obrony bez konieczności obciążania samego psa. Jak zawsze w pracy na popędzie obrony również tutaj trzeba się liczyć z możliwością wejścia psa w reakcję unikania bądź odwrotu, należy więc zachować ostrożność i baczyć, by trening przebiegał właściwie.
Psy zdają się wykazywać różną skłonność do pilnowania w zależności od tego, co jest zdobyczą. U niektórych skłonność ta ogranicza się jedynie do jedzenia (np. kości), u innych przedmiotem zaborczości są zabawki, jeszcze inne za przedmioty warte pilnowania uznają jedynie sprzęt używany w treningu obrony i bronią go jedynie przed obcymi. Warto poddać tę cechę ocenie, gdyż stwarza nam ona dodatkowe możliwości w szkoleniu.

2. Obrona terytorium.
Agresja terytorialna – bo takim mianem określa się czasem tę cechę – może przybierać dwojaką postać. Może to być rzeczywista obrona terytorium, które pies uznaje za swoje, jak np. ogród czy samochód. Agresja taka jest rodzajem reakcji obronnej w obawie przed potencjalną utratą terytorium. Psy wykazujące tego rodzaju reakcję nie zachowują się, jak gdyby same czuły się zagrożone – dla nich gra toczy się o terytorium.
Może być też tak, że pies wydaje się wykazywać agresję terytorialną, ale w rzeczywistości tak nie jest. Ma to miejsce w przypadku psa, który sam czuje się zagrożony, ale jedynie na własnym terenie czuje się na tyle pewnie, by wykazać reakcję obronną – w każdym innym miejscu wycofałby się lub zaprezentował unikanie i podporządkowanie. Reakcję taką nazwałbym reakcją samoobronną.

Nieufność

Nieufność zaliczam do zespołu cech związanych z popędem obrony. Powodem jest to, że oprócz psów z agresją socjalną zdarzają się także nieufne psy wykazujące czynne reakcje obronne, co wydaje się niemal tym samym. Oczywiście pojawiają się u nich również inne formy reakcji obronnych, jako że wyzwala je ten sam bodziec, jednakże tylko pies prezentujący czynną obronę będzie się zachowywał jak pies z agresją socjalną. Taka postać agresji reaktywnej w pewnym sensie podpada pod kategorię zachowań społecznych. Nieufność wobec obcych może zrodzić obawę, która wywoła u psa jakąś reakcję obronną. Od agresji socjalnej różni się to tym, że pies reagujący agresją socjalną – taki, jak ja go widzę – nie znajduje się tak naprawdę w popędzie obrony. Taki pies po prostu odnosi się do obcych z agresją i koniec. Zaufanie z pewnością odgrywa tu pewną rolę, ale nie jest czynnikiem decydującym. Jak już wspomniałem, pies z agresją socjalną, pozostawiony bez kontroli, nie zaniecha agresywnego zachowania dopóty, dopóki obcy człowiek nie stanie się członkiem stada. Inaczej ma się rzecz z nieufnym psem znajdującym się w popędzie obrony – taki pies powstrzyma reakcje obronne wobec obcej osoby z chwilą, gdy zniknie zagrożenie wynikłe z nieufności. Od tej chwili pies taki może być przyjazny w stosunku do ludzi, wobec których wcześniej okazywał agresję.

Popęd zabawy

Artykuł ten zakończę omówieniem popędu zabawy. Czym jest ów popęd? I czy popęd taki w ogóle istnieje? Jestem przekonany, że tak i że jest samodzielnym popędem. Wprawdzie jego natura również jest złożona, ponieważ jednak spełnia w zasadzie jedno biologiczne zadanie, uznaję go za samodzielny popęd. Popęd zabawy to moim zdaniem szkoła życia. Dzięki popędowi, który popycha do podejmowania zabaw, młode psy w bezpieczny sposób ćwiczą zachowania właściwe osobnikom dorosłym. Sądzę, że jakość popędu zabawy zależy po części od różnorodności zabaw psa. Psy ćwiczą popęd łupu przez podchodzenie i ściganie poruszających się przedmiotów oraz siebie nawzajem. Ćwiczą zachowania obronne i ich pochodne przez pilnowanie przedmiotów, jedzenia i małego skrawka terenu, ćwiczą dominację poprzez zapasy. Chęć rywalizacji służy w pewnym sensie praktycznej nauce prawa natury, które zapewnia przetrwanie osobnikom najlepiej przystosowanym. To właśnie duch współzawodnictwa skłania szczenięta do wspólnych gonitw i przeciągania pomiędzy sobą szmatki. Niektóre szczeniaki nie wykazują żądnego zainteresowania zabawką czy bieganiem, dopóki nie mają okazji zmierzyć się z innym szczenięciem. Możemy wykorzystać tego ducha współzawodnictwa i wpleść go w trening obrony. Sądzę, że to właśnie za sprawą owego ducha rywalizacji ludzie łączą popęd zabawy z „popędem” walki. Moim zdaniem te dwie cechy wiążą się z sobą na dwóch poziomach. Po pierwsze, duch współzawodnictwa pozwala rozwinąć się potrzebie rywalizacji również z ludzkim przeciwnikiem, nie jest to jednak rywalizacja na tyle poważna, by zasługiwała na miano walki. Po drugie, uważam, że im więcej różnorodnych zabaw ma pies, tym więcej aspektów złoży się później na jego „popęd” walki, dlatego też wykorzystywanie przez młodego psa „technik treningowych” opracowanych przez naturę daje pewne pojęcie o jego przyszłym rozwoju. Tak więc popęd zabawy umożliwia psu samodzielny trening poszczególnych aspektów „popędu” walki. Dlatego właśnie u psa z dużym popędem zabawy może się wszechstronnie rozwinąć „popęd” walki, nawet jeżeli szkolenie, jakiemu poddają go ludzie, jest ledwie jedno- lub dwuwymiarowe – pozostałe aspekty jest on w stanie do pewnego stopnia rozwinąć samodzielnie. Mimo to, do pracy na serio, jaką chcemy widzieć u dorosłego psa z „popędem” walki, nie wystarczy mu sam popęd zabawy.
I jeszcze jedna uwaga na temat popędu zabawy. Ponieważ nasze psy to wilki, które pozostały szczeniętami, możemy zachować u nich pewne elementy popędu zabawy również po osiągnięciu przez nie dorosłości, a nawet przez całe ich życie. Popęd zabawy jest popędem zorientowanym na przyjemność. Podtrzymując go, otwieramy sobie możliwość pracy w jeszcze jednym popędzie, a sam trening staje się bardziej skuteczny i radosny.

Podsumowanie

Napisanie tego artykułu nie było łatwe, ale dało mi wiele frajdy. Miałem okazję przejrzeć wiele książek, które stoją u mnie na pułkach i tylko zbierają kurz, a także z nowymi pokładami energii powrócić do zgłębiania psychiki psów i dyskutowania na ich temat. Niektóre spośród zawartych tu przemyśleń trudno mi było sformułować w taki sposób, by zapobiec nieporozumieniom, jednakże moim głównym celem jest w końcu zachęcenie czytelników do przemyśleń i dyskusji na temat psów oraz do nauczenia się czegoś o nich. Sądzę, że udało mi się to osiągnąć. Jak zawsze dziękuję za lekturę.


Przełożył Patryk Krajewski

Korekta językowa: Julia Wolin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 19:17, 30 Wrz 2010    Temat postu:

I jeszcze jeden ciekawy tekst - dla mnie ciekawy

Czy znasz podstawy? G. Paterson Drukuj
04.11.2008.
Czy znasz podstawy? Gary Paterson

Rzeczy powinny być tak proste jak to możliwe, ale nie prostsze (Albert Einstein)

Jesteś zmęczony męczącym ćwiczeniem posłuszeństwa lub Twój pies ma załamanie nerwowe na treningu? W tym artykule chciałbym cofnąć się do początków, zapytać o podstawy do których wielu trenerów sięga na zajęciach i zobaczyć gdzie leży problem. Przyjrzyjmy się najczęstszym seminaryjnym pytaniom i doświadczeniom i zobaczmy jakie racjonalne założenia wywodzą się z dobrego zrozumienia zachowań psów.
"Powiedz Gary, kiedy zaczynasz posłuszeństwo"? lub "znasz jakiś sposób na utrwalenie szybkiego siadu?"

Kiedy proszę kogoś żeby pokazał mi co robi na szkoleniu, on po prostu pokazuje mi ćwiczenia z posłuszeństwa. Zdarza się, że słyszę "Gary, ćwiczysz metodami pozytywnymi czy negatywnymi?". Kiedy odpowiadam "tak" i widzę totalne zmieszanie i staje się dla mnie jasne, że jest tu jakiś problem.
Spotykam właściciela bardzo utytułowanego psa, w wieku pięciu lat, który wychodzi i niewolniczo i manierycznie wykonuje ćwiczenia 3 razy w tygodniu (w przypadku niektórych właścicieli - 8 razy w tygodniu). To zwykle jest ta sama osoba, która ze swoim starszym psem wciąż używa piłeczki jako łapówki, żeby utrzymać psa w kondycji.

O ile każde z tych doświadczeń ukazuje prawdziwe rozumienie szkolenia, rzeczywisty problem to brak świadomości tego, że na dobre szkolenie składają się trzy podstawowe kroki. Niektórzy trenerzy są bardzo dobrzy w jednym, nieliczni w dwóch, naprawdę rzadko zdarza się spotkać takiego, który dobrze realizuje wszystkie trzy. Zakładając, że pies nie ma specyficznych problemów charakterologicznych, większość kłopotów bierze się z zakłóceń w jednej z tych trzech sfer szkolenia. Co więcej bardzo rzadko widuję psa z sukcesami startującego w zawodach, który nie został przeprowadzony przez trzy podstawowe kroki z cierpliwością i zrozumieniem tego jakie są pośrednie i ostateczne ich cele.

* Tworzenie fundamentu


Często trudno jest trafnie zdefiniować jakie podstawy są najwłaściwsze dla jednego, konkretnego psa. Z jednej strony każdy pies (nawet pet) posiada cechy, które powinniśmy rozwijać - takie jak przywiązanie dążenie do zadowolenia. Z drugiej jednak strony, tam gdzie szkolenie jest skoncentrowane na konkretnych zadaniach jak poszukiwanie, ratownictwo, ślad, zawody posłuszeństwa czy praca psów policyjnych, w każdym kładzie się nacisk na nieco inne sprawy. Niezależnie od tego do jakiej pracy pies będzie szkolony, należy wytworzyć platformę, z której wzrosną wszystkie przyszłe ćwiczenia i postawy. Taka fundamentalna praca, jest jedynym moim podejściem w opisie procesu początkowego szkolenia, które tworzy narzędzia i postawy, ułatwiające dalsze szkolenie dla przewodnika i czyni je bardziej zrozumiałym dla psa.

Jako odpowiedź na zadane wyżej pytanie o zbyt powolny siad, szkoleniowiec powinien znać powód dla którego pies siada nie dość szybko - ponieważ nigdy nie przyszło mu do głowy siąść powoli w silnym popędzie, zanim się w ogóle uczył siadać. Przyjrzyjmy się kilku przykładom tego, co może być wykonane podczas tego pierwszego kroku.

Jeśli pies nie ma jeszcze trzech miesięcy należy `fiksować` szczeniaka. W mojej książce `Tropienie od początku` przedstawiłem cały program fiksowania. Przede wszystkim to co robimy to budowa predyspozycji do nauki wtedy, kiedy nauka jest najbardziej intensywna. Co więcej, jak opisywał Michael Fox, im bardziej bogate w wyzwania jest doświadczenie uczenia się szczeniaka, tym bardziej chętnie uczy się skomplikowanych zadań w późniejszym życiu. Powodem, dla którego fiksowanie jest rozróżniane od pozostałych zadań pracy od podstaw, jest biologiczne podłoże jego efektów. Coraz więcej badań wykazuje, że jeśli zwierze doświadcza określonych ćwiczeń w czasie okresu wczesnoszczenięcego, efektem jest bardzo łatwa nauka. W mózgu formują się ścieżki neuronalne, które sprawiają, że wyuczone doświadczenia zapisują się genetycznie. Można powiedzieć, że raz uformowane, wyuczone reakcje, stają się bardzo podobne (jeśli nie tożsame) z zachowaniami dziedziczonymi genetycznie.

Jeśli pies przekroczył 16 tydzień życia fiksowanie jest mniej skuteczne, ale są inne rzeczy, które możemy zrobić żeby stworzyć nasze podstawy. Proces przywiązania i budowania zaufania pomiędzy psem a przewodnikiem jest kluczowy. Na prostym poziomie oznacza to trzymanie psa w izolacji od innych `przewodników` - takich jak członkowie rodziny. Pies musi zrozumieć, że wszystkie dobre rzeczy pochodzą od jednej tylko osoby, przewodnika. Dlatego karmienie, codzienne zabawy muszą odbywać się z przewodnikiem i nikim innym. Dobrze robi intensywna praca nad aportowaniem, gdzie kilka minut dziennie spędzasz z psem aportującym coś na określonym obszarze. To zbuduje nie tylko popęd łupu, ale proces przywiązania psa, odnoszącego łup przewodnikowi.

Możemy także nauczyć psa akceptowania korekt poprzez zabawę w popędzie w obroży treningowej i smyczy. Jeśli pies jest bardzo zakręcony na piłkę trener może rzucić piłkę i sprawić, że pies pociągnie go za sobą w jej stronę, naciskając na smycz i obrożę. Inną zabawą jest zabawa psa z piłką lub jedzeniem, kiedy przewodnik daje mu równocześnie całkiem arbitralne impulsy na obroży. To nie tylko uczy psa tolerowania korekt obroży treningowej, ale również kojarzenia korekt z czymś pozytywnym - piłką. Kiedy daję mojemu psu korektę jego ogon zaczyna się szybciej ruszać. Rozumie korektę i akceptuje ją.

Maksymalizowanie energii psa. To oznacza krótkie sesje zabawy i trzymanie psa na zamkniętym terenie przez resztę czasu (wybieg lub ogródek). Nie, nie znaczy to, że będziemy okrutnie izolować psa przez resztę życia, oznacza tylko, że w okresie kilku miesięcy jego środowisko będzie manipulowane tak, żeby wyglądało jak życie w ciągłym oczekiwaniu czegoś przyjemnego. Po tym, w granicach rozsądku, pies może zostać zwyczajnym standardowym pupilem rodziny, przy czym przewodnik nadal steruje jego życiem.

Kontynuując nasz wcześniejszy przykład - powodem, dla którego nie uczymy psa siadać w tym czasie (nawet w kuchni, proszącego o jedzenie ) jest to, że pies nie nauczył się wykonywać zadań z pełną energią. Możemy ćwiczyć przywołanie, a nawet rozpocząć komendę wysłania psa ponieważ są to zadania wykonywane w biegu. Kolejna rzecz to nauczenie psa uwielbienia dla jedzenia poprzez karmienie o określonych porach i zabawy z jedzeniem, tak jak robiłbyś z piłką. Rzucaj jedzenie na trawę i spraw żeby pies musiał użyć nosa by je znaleźć. Na końcu tej fazy będziemy władać cennymi narzędziami: przywiązaniem, aportowaniem i miłością do jedzenia, one wszystkie pomogą nam w nauczaniu następnych faz.

* Warunkowanie i utrwalanie


Chciałbym spędzić nieco więcej czasu omawiając te dwie ważne dziedziny w innym artykule, ale w kontekście trzech kroków, o których mówimy, ta faza jest tym, co ludzie zazwyczaj określają jako `szkolenie`. Niestety proces ten nie jest tak jasno rozumiany jak powinien być traktowany. Ten krok jest w zasadzie sercem całego szkolenia i jest rozłamywany na dwie osobne fazy: warunkowanie (nauka) i utrwalanie (motywacja).

Warunkowanie nie jest niczym więcej niż procesem uczenia, nauczaniem psa kojarzenia bodźców (najczęściej komend) z jakimś działaniem. Tutaj użyjemy chęci psa do pracy pomieszanej z narzędziami, rozwiniętymi w pierwszej fazie: przywiązaniem, piłką i jedzeniem, żeby osiągnąć twardy obraz pracy, jaki chcemy od psa. Jeśli te narzędzia i metoda szkoleniowa są prawidłowo stosowane, przewodnik uniknie największego wroga szkolenia w tej fazie - stresu.

Żaden rzeźbiarz ludzkiego ciała nie zaczyna od małżowin usznych czy dziurek od nosa. Najpierw formuje kształt ludzkiego ciała, później przychodzi czas na detale. Dlatego jeśli chcemy nauczyć psa siadać manipulujemy psa za pomocą piłki tak, żeby usiadł szybko. Nie musi od razu siadać idealnie precyzyjnie. Nie musi nawet siadać za każdym razem kiedy wydamy komendę - nie szkodzi. Pamiętaj, że naszym celem jest nauczenie psa skojarzenia komendy `siad` z aktem szybkiego siadania. W następnej fazie będziemy uczyć poprawności wykonania tego zadania. W trakcie warunkowania, rzadko posługujemy się korektami, gdyż pies nie rozumie jeszcze dokładnie co ma robić. W tej sytuacji każda korekta wywołuje stres. Czy to znaczy, że jesteśmy wspaniałomyślnymi istotami, używając wyłącznie pozytywnych metod? Oczywiście, że nie! Oznacza to, że jeśli zachwiejemy zaufaniem psa do trenera w tym momencie, pies skojarzy naukę ze stresem. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak znalezienie psa, który radzi sobie ze stresem i dalej wykonuje ćwiczenia. To jest jednak temat na osobne rozważanie. Nie tylko większość naszych metod będzie pozytywna, ale narzędzia treningu, piłka czy jedzenie będą używane w charakterze łapówki. Można powiedzieć, że będziemy posługiwać się narzędziami w procesie szkolenia, tak aby sprawić, że pies będzie robił to co sam chce robić. Jeśli trenuję psa o silnym popędzie łupu i kuszę go piłką, wystarczy, że tylko uniosę piłkę wysoko ponad jego głowę i wydam komendę `siad` podczas gdy kiedy lekko pociągam za smycz z tyłu.

Ponieważ pies jest w popędzie i patrzy prosto w górę, jego pupa szybko opadnie na ziemię. Wtedy rzucam piłkę. Psu nie zajmie dużo czasu nauczenie się szybko siadać na komendę po to żebym rzucił mu piłkę. Mogę również użyć komendy wiele razy zanim uzyskam rezultat, ale to jest część procesu szkolenia. Pamiętacie wszystkie wałkowane w szkole ćwiczenia służące nauce pisania i rachunków?

Druga część drugiej fazy to utrwalenie, które nie jest niczym innym niż wzmacnianiem tego co pies już potrafi. Zakładając, że mamy psa, który szybko siada i wydaje się rozumieć komendę, chcielibyśmy teraz uzyskać stałość tego elementu. Oznacza to, że w końcu tej fazy za każdym razem na komendę pies będzie wykonywał odpowiednio szybki siad. Jak dotąd pies nauczył się komendy, ale nie nauczył się jeszcze, że musi ją wykonać. Teraz posłużymy się obrożą treningową i smyczą i wydamy komendę `siad`. Jeśli pies nie siądzie wydamy błyskawiczną korektę mówiąc `nie`.

Utrwalenie, zwane również motywacją to punkt, w którym wielu ludzi zaczyna szkolenie, ignorując całkiem budowanie fundamentu czy proces warunkowania. Zabiorą swojego psa na pole, powiedzą mu żeby siadł i dadzą nagły sygnał obrożą treningową. Pies nie rozumiejąc ani komendy, ani żądań przewodnika postrzega tą sytuację jako przykrość i stres, co skutkuje agresją lub zachowaniem submisywnym.

Jeśli ostrożnie przejdziemy do utrwalania w odpowiednim momencie naszego szkoleniowego terminarza, kiedy pies dostaje korektę, zrozumie ją i będzie wiedział jak ją przyjąć. To zaowocuje zrozumieniem psa, które prowadzi do wzmocnienia jego pewności siebie i obniżenia skłonności do reakcji stresowych. Jeszcze raz: nie unikamy stresu w szkoleniu ponieważ jesteśmy tacy wspaniali, jestem niestety zbyt samolubny. Zamiast tego wiem, że stres spowoduje rozproszenie uwagi psa, który nie będzie myślał o tym, o czym ja chcę żeby myślał i może stracić wspaniałą postawę nad stworzeniem której tak ciężko pracowałem. Jeśli pies na trening będzie przychodził zmartwiony wzrosną też szanse przyszłych problemów.

Utrwalanie idzie w parze z warunkowaniem, musimy więc traktować te dwie rzeczy jako jeden krok. Nie zaczyna się utrwalania tak po prostu, jednego dnia, ale stopniowo, przechodząc z uczenia do motywacji, lub w trakcie kilku sesji szkoleniowych. Jednak są dwie całkiem różne koncepcje. Jak w przykładzie używamy negatywnych i pozytywnych reakcji w utrwalaniu, w warunkowaniu używa się prawie wyłącznie pozytywnych. Narzędzie, czy to jest jedzenie, czy piłka, używane są w procesie uczenia podczas gdy korekty i nagrody są konsekwencją tylko utrwalania. W utrwalaniu pies siada poprawnie bez łapówki, piłkę rzucamy jako nagrodę już po tym jak siądzie. Jeśli nie siada prawidłowo dajemy korektę po niewłaściwie wykonanej komendzie. Utrwalania dotyczy parę ważnych zasad, do których wrócę w innym artykule, ale jeśli trener nie rozumie różnicy między warunkowaniem i utrwalaniem to znaczy że ma poważne luki w wiedzy o uczeniu zarówno psów jak i ludzi.

* Podtrzymanie


Mamy więc wyszkolonego, wspaniałego psa, zdobywającego wysokie noty, który wykazał się już w wielu próbach. Osiąga również wiek czterech lat. Co powinniśmy zrobić? Jest parę rzeczy, które można przewidzieć z dużą pewnością. Z biegiem czasu, popędy u psa ulegają osłabieniu więc musimy wymyślić jak utrzymać je na poziomie, który osiągnęliśmy. Drugim zmartwieniem jest to, że jeśli będziemy wyłącznie powtarzać to samo szkolenie, na którego rozwój poświęciliśmy już dużo czasu, zainteresowanie psa się obniży. Musimy wymyślić jak utrzymać u psa motywację do pracy.

Jeszcze raz, jest to obszar, o którym myśli niewielu trenerów dopóki osiągane noty nie zaczynają spadać; najpierw powoli, potem dramatycznie.

Główną zasadą na tym poziomie jest konserwowanie energii, podtrzymanie dobrej kondycji fizycznej i utrzymanie zainteresowania psa szkoleniem. Parę bardziej konkretnych propozycji na tygodniowe szkolenie pomiędzy tymi krótszymi okresami.

Niech Twoja praca będzie szybka i krótka. Nakręć psa, nie martw się specjalnie o precyzje i skup się na krótkich, szybkich, nieprzewidywalnych zadaniach. Zamiast niewolniczo wałkować regulaminowe zadania, wymyślaj takie, które go pobudzą. W trakcie szkolenia postaraj się postępować tak, żeby pies popełniał błędy, a Ty żebyś mógł je korygować. To wszystko nazywam `utrzymywaniem mocy` i przedstawię w innym artykule. Idea jest taka, żeby pies skoncentrował się na przewodniku dlatego, że nie wie co wydarzy się za chwilę. Z zaawansowany pies popełnia błąd wtedy kiedy ma rozproszoną uwagę.
Przyjrzyj się problemom, jakie miałeś na ostatnich zawodach i pracuj tylko na tych małych kawałkach materiału zamiast wykonywać całe procedury. Jeśli słabo wyszedł wam siad wróć do pracy u podstaw, kiedy to pies był początkujący (popatrz jeszcze raz, to był powód robienia całej pracy u podstaw). Podstawy nie znikają. Nie pracuj na siadzie z marszu, pracuj na wykonywaniu błyskawicznych siadów, takich jakie pies wykonywał w młodości.
Bądź pewny, że całe dobre szkolenie jakie włożyłeś w psa ciągle tam jest. Może się nieco zakurzyło, ale jeśli tam ciągle jest, możesz je sprowadzić z powrotem. Właśnie dlatego poświęcamy tyle pracy i czasu na zbudowanie u psa podstaw.
Odpuść sobie zawzięcie w szkoleniu pomijając najpoważniejsze błędy.

Trenuj mniej. Na początku codziennie pracowaliśmy nad jakimś kawałkiem szkolenia. Teraz zamiast tego rób 2-3 sesje tygodniowo, aż do po jednej, lub żadnej co jakiś czas. Co parę tygodni układaj krótkie ślady, z dużą ilością smakołyków. Nie ćwicz skoków, dopiero parę tygodni przed zawodami.
Oceniaj ważność zbliżających się zawodów i trenuj w odpowiedniej do niej proporcji. Jeśli to lokalne zawody, a ty masz bardzo utytułowanego psa nie musisz ćwiczyć jakby były to mistrzostwa. Zamiast tego określ jakieś proste cele, jak naprawianie wolnego siadu, lub jakiś szczególny problem na śladzie i pracuj nad tymi problemami. Jeśli to zawody kwalifikacyjne zakwalifikuj się i daj wygrać komuś innemu.

Trzymaj psa w jak najlepszej kondycji fizycznej, z pracą na śladach i niezbyt wyczynowym szkoleniu z frisbee czy piłeczką.

Kiedy wrócisz do przygotowań do zawodów rób to stopniowo i powoli, przez parę tygodni. Nie wyprowadzaj psa z katatonii do topowej kondycji w ciągu tygodnia. To aż prosi się o kontuzje i stwarza jeszcze jeden problem. Tak jak piłkarz, który musi nauczyć się `przystosować` kiedy zaczyna się trening, pies który wraca nie w pełnej kondycji, wraca bardziej wrażliwy na korekty przewodnika. Dlatego korekty z początku powinny być słabsze a tolerancja dla mniejszych błędów większa.

Jak się to sprawdza? Pewien przykład to mój przyjaciel, Phil Hoelcher, który pokazał ośmioletniego psa na kwalifikacji do zawodów i pokonał ponad 30 młodszych psów, kwalifikując się do mistrzostw Niemiec.

tłumaczenie: Maria Janota


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocco




Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:20, 30 Wrz 2010    Temat postu:

SANDRA napisał:

nie znam naukowca, który stosując swoje naukowo potwierdzone metody, wyszkolił lepiej psa i miał z nim lepszą więź jak doskonały trener – czyli pasjonat – praktyk.

To dlatego, że naukowcy skupiają się na czymś innym. To tak, SANDRO, jakby zarzucać naukowcom pracującym nad sztucznym sercem tego, że nie potrafią dobrze kochać własnych dzieci.
Badanie procesu to jedno, a wykorzystanie praktyczne to druga rzecz.

Np. mąż Karen Pryor był szefem projektu badającego na Hawajach trening zwierząt oceanicznych z wykorzystaniem metod prof. Skinnera. Podejrzewam, że to był projekt finansowany przez wojsko, ale to już inne kwestie. Karen obserwowała, co robią naukowcy z delfinami i okazało się, że jako jedyna osoba mająca wcześniej do czynienia ze szkoleniem zwierząt (wychowała sama psa) zaczęła im pomagać - naukowcom trening mimo doskonałego zaplecza nie szedł tak dobrze, jak powinien - Karen po przeszkoleniu teoretycznym momentalnie zaczęła mieć rezultaty. Nie każdy ma "smykałkę" do tego aby być praktykiem i teoretykiem w jednym niestety Sad szanujmy naukowców za to, że badają te wszystkie procesy i nie dyskredytujmy nauki tylko dlatego, że paru neurobiologów nie ma pozaliczanych egzaminów Obedience 1 stopnia!

SANDRA napisał:

Ale skorzystam z okazji i zapytam czy może znalazłaś opracowania naukowe o hmmm … jak to napisać, o psach, które w wyniku albo złego traktowania, albo absolutnego nie zrozumienia się z opiekunem, weszły w taki stan psychiczny, który powoduje całkowite zamknięcie się zwierzęcia w sobie. Mało naukowo to napisałam … Takie lekko autystyczne psy – nie wiem jak ten stan plastycznie opisać Sad


Zachowanie, które opisujesz to generalizacja hamowania (po wielu nieudanych próbach nawiązania komunikacji, często także w wyniku awersji opiekuna), albo po prostu depresja - dokładnie to samo, co działoby się u dzieci ludzkich w takim przypadku. Jeśli pies był dodatkowo bity wytwarza się tzw. FEAR MEMORY - sytuacje stresujące są odtwarzane wciąż i wciąż, są trwałe. Zwierzęta nawet o nich śnią! (udowodniono to, w przypadku myszy, które musiały pokonywać codziennie ten sam labirynt - badając fale ich mózgu podczas fazy rem odczytano, że śnią drogę w labiryncie - nie pamiętam już dokładnie jak to zrobiono, ale było to potwierdzone).

Niestety jeśli chodzi o opracowania nie ma tego dużo, najciekawsze są książki Temple Grandin - "Myślenie obrazami", "Animals make us human" - Amerykanki z autyzmem, która wtórnie nauczyła się mówić, a dzięki upośledzeniu nadal postrzega świat, tak jak zwierzęta (mniej aktywne płaty czołowe) - obrazami, hiperspecyficznie i może nam tę wiedzę przekazać. Temple Grandin zajmuje się głównie zagadnieniem projektowania humanitarnych rzeźni dla krów, ale lektura jej książek pozwala też wyrobić sobie opinie nt tego jak modulowane są emocje zwierząt i jak można im pomagać w takich skrajnych sytuacjach, jak opisałaś.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rocco dnia Czw 20:21, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zora
Hodowla DZIKA BANDA



Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 22:21, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Tak tylko wtrącę ... Wink
Bardzo ciekawa i pouczająca dyskusja!
Przyznam, że w pewnym momencie wymiękłam, szczególnie przy teorii nauczenia, procesu uczenia itd. (też jestem raczej praktykiem Wink ), dlatego też tylko czytam, ale za to z wielkim zainteresowaniem.
W pewnych aspektach przyznaję rację to jednej, to drugiej stronie Wink Na pewno zgadzam się z twierdzeniem, że my - ludzie i psy, NIE tworzymy stada, to byłoby wręcz nienaturalne, moim zdaniem niemożliwe, między innymi właśnie ze względu na to, że należymy do różnych gatunków. Moim skromnym zdaniem to, co wielu chciałoby widzieć jako wzajemne relacje stadne pomiędzy człowiekiem a psem jest po prostu doskonałą umiejętnością przystosowania się psa do warunków, w jakich żyje i jego zdolnością obserwacji, wychwytywania szczegółów i powtarzających się zachowań oraz umiejętnością czytania człowieka, a raczej uczenia się odpowiednich reakcji na jego zachowanie.
Wiele z rzeczy, o których piszecie wiedziałam, niejako instynktownie, od zawsze, jednak nigdy nie umiałam ubrać tego w słowa. Ciekawie jest dowiedzieć się, że to co się robi zostało przez kogoś opisane i rozłożone na czynniki pierwsze. Chociaż z drugiej strony często mam opory przed zbytnim analizowaniem i dociekaniem przyczyn jakiegoś zachowania – widzę czasem efekty takiego rozkładania psa na czynniki pierwsze, w związku z czym pies już nie może być psem, z jego instynktownymi zachowaniami, reakcjami i normalnym, psim życiem, z jego wpadkami, radościami i porażkami … ale to już inny temat Wink
Piszcie dalej, wiedzy nigdy dość!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aniamniam




Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź-Warszawa

PostWysłany: Czw 23:00, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Dziś miałam chwilę aby przebrnąć przez temat. Przeczytałam wszystko, prawie wszystko. Muszę przyznać, że pominęłam ostatnie dwa posty Sandry. Zostawię sobie je na jutro. Chciałam dotrwać do końca dyskusji Wink
Bardzo mnie temat zaciekawił, a jego pierwsze posty zmobilizowały do powrotu do pracy z Bosmanem (bo coś ostatnio stanęliśmy w miejscu).


Cóż zgadzam się z wypowiedzią Zory
Zora napisał:
W pewnych aspektach przyznaję rację to jednej, to drugiej stronie.

To ja pewnie jestem tym niewielkim odsetkiem co to ma "smykałkę" do tego by zostać praktykiem i teoretykiem, dlatego stoję w miejscu Smile Cool

Zora napisał:
Na pewno zgadzam się z twierdzeniem, że my - ludzie i psy, NIE tworzymy stada, to byłoby wręcz nienaturalne, moim zdaniem niemożliwe, między innymi właśnie ze względu na to, że należymy do różnych gatunków. Moim skromnym zdaniem to, co wielu chciałoby widzieć jako wzajemne relacje stadne pomiędzy człowiekiem a psem jest po prostu doskonałą umiejętnością przystosowania się psa do warunków, w jakich żyje i jego zdolnością obserwacji, wychwytywania szczegółów i powtarzających się zachowań oraz umiejętnością czytania człowieka, a raczej uczenia się odpowiednich reakcji na jego zachowanie.

A w drugą stronę to też tak działa?
Dawno, dawno oglądałam fantastyczny dokument: [link widoczny dla zalogowanych]

Musze sobie ściągnąć ten dokument i raz jeszcze go obejrzeć, bo szczerze nie pamiętam czy te wilki przeżyły na wolności. Jeśli tak to byłoby to wynik zupełnie odwrotny niż w tym eksperymencie.
Rocco napisał:
Od siebie dodam, że stada wilków, które są utrzymywane sztucznie - np. w ogrodach zoologicznych - rozpadają się po wypuszczeniu osobników na wolność. Taki eksperyment był przeprowadzony parę lat temu w parku Yellowstone - "stado" wilków momentalnie rozpadło się na WIELE miniaturowych grupek, w których głównym mianownikiem łączącym zwierzęta były więzy krwi.


Zora napisał:
Wiele z rzeczy, o których piszecie wiedziałam, niejako instynktownie, od zawsze, jednak nigdy nie umiałam ubrać tego w słowa. Ciekawie jest dowiedzieć się, że to co się robi zostało przez kogoś opisane

SANDRA napisał:
Znalezienie rozwiązania przynosi ulgę, ale drążenie tematu warunkuje rozwój...

Fantastyczne! Tak postępowałam chyba przez całe życie a teraz mogę tak ładnie to opisać Smile To dobre wytłumaczenie na moje lenistwo i to że jeszcze do niczego nie doszłam Wink JA cały czas sie rozwijam!

Przepraszam za moje żartobliwe wtręty.

Temat naprawdę uważam za interesujący!!!

Rocco napisał:
Ja uważam, że w 100% pies nie jest w stanie zdziczeć i przykłady takich "dzikich" psów żyjących w Indiach wraz z wyjaśnieniem dlaczego nie są dzikie są także opisane w książce, którą wcześniej cytowałam.


Ja także wyniki takich obserwacji znalazłam w miesięczniku, albo FOCUS, albo CHARAKTERY, na temat "dzikich" psów Moskwy. Musze poszperać, może znajdę - bardzo ciekawy artykuł, który sklasyfikował te "zdziczałe" psy w cztery grupy podejmujące inną taktykę w walce o przetrwanie. Jednak żadna z nich nie była "dzika", w sensie - żadna nie stworzyła takiego stada jak stado wilków.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aniamniam dnia Czw 23:12, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocco




Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 6:31, 01 Paź 2010    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że kolejne osoby włączyły się do dyskusji Smile dziękuję Zorze i Animniam, że wypowiedziały się szerzej! Cieszę się także, że nikt nie przyznał nikomu racji i każdy ma swoją opinię - jaka ciekawa dyskusja może się teraz wywiązać! Ile wymienimy myśli i ile poznamy naszych przekonań! Fajnie! Smile

aniamniam napisał:

Dawno, dawno oglądałam fantastyczny dokument: [link widoczny dla zalogowanych]

Musze sobie ściągnąć ten dokument i raz jeszcze go obejrzeć, bo szczerze nie pamiętam czy te wilki przeżyły na wolności. Jeśli tak to byłoby to wynik zupełnie odwrotny niż w tym eksperymencie.


Też oglądałam ten dokument... ale faktycznie dawno temu i chyba nie cały Sad ale pamiętam, że cały czas miałam wrażenie, że ten człowiek opóźniał tylko socjalizację biednych wilczych szczeniąt... Sad w końcu jaki jest sens uczyć zwierzęta procesów wdrukowanych w nie na poziomie genetycznym?

Miałam też wrażenie, że on je po prostu oswoił. I nie ważne, czy warczał na nie, jak chciały się posilać przy jego kawałku jelenia, czy śpiewał kolendy - po prostu je na to uwarunkował, dla nich ten wark niczego nie znaczył, niczego poza "zostaw, nie rusz" - tak samo mógł mówić "FE" Smile

Dlaczego tak sądzę?
a) bo zwierzęta porozumiewają się językami tonalnymi (jak ludzie pierwotni, plemiona afrykańskie itp.), a my, ludzie "ucywilizowani" językiem znaczeniowym, w którym sekwencja ma ma ma ma ma ma ma ma ma - niczego nie przekazuje. W którymś z plemion pierwotnych (nie pamiętam już w którym) ma kilka znaczeń zależnie od intonacji. I praktycznie niemożliwe jest przerzucenie się z rozumowania znaczeniowego, na rozumowanie tonalne, chyba, że ten Pan uczyłby się mówić jako 20-latek w procesie wtórnym.
b) biorąc pod uwagę częstotliwości na których my odbieramy dźwięki i to, że przetwarzamy (upośledzamy) je przez korę nową (wilki to robią na poziomie tzw. mózgu gada - po prostu impuls otwiera któryś ze szlaków neuronalnych i pędzi nim jak autostradą) uważam, że jest po prostu niemożliwe żebyśmy coś mogli przekazać wilkom przy pomocy wycia w naszym wykonaniu.

Oczywiście niektórym wydaje się, że jest inaczej, ale to przez proces udomowienia (ten pan swoje wilki też jakoś udomowił w końcu - bawiły się z nim i spędzały z nim czas) i nauki. Dla mnie jest zabawne, niezrozumiałe i poruszające, gdy widzę jak ktoś klęczy przy padlinie otoczony grupą wilków i posila się surowym mięsem. Miałam ochotę krzyczeć HALO, PROSZĘ PANA! NA TYM ETAPIE JUŻ BYLIŚMY!

Taki szczeniak, spędzający czas z ludźmi, ma później mniejsze szanse na zaakceptowanie w środowisku naturalnym, bo nie dość, że cały czas PACHNIE człowiekiem to na dodatek jest przyzwyczajony do obecności człowieka Sad To nie jest tak, że zwierzę nagle zrezygnuje z osoby, z którą spędzała tyle fajnego czasu - zwierzęta też mają emocje (i to pierwszego stopnia!).

W przypadku tych konkretnych wilków obstawiałabym rozwiązania:
- ich grupka rozpadnie się po usunięciu z niej człowieka (wspólnego mianownika) na stada bazujące na relacji lubię/nie lubię.
- parę wilków od razu odłączy się od grup, aby szukać partnera seksualnego, a potem z nim spółkować i założyć własne stado (ciekawe dlaczego tego etapu Pan Wyjący nie uczył swoich wilczych szczeniąt dlaczego żaden rodzić nie uczy uprawiać seks swoich dzieci? może to jest wdrukowane? tak jak odruch ssania? kto uczył ssać oseska? Smile)
- parę wilków odłączy się i będzie próbowało przyłączyć się do innych wilczych grup, nie wykluczone nawet, że zostaną przez nie zaakceptowane, jeśli okaże się, że stado ma duże nadwyżki pokarmu i jest nimi w stanie się dzielić.


Jestem niesamowicie ciekawa finału tego dokumentu! Niestety nie ma do niego dostępu Sad Aniumniam! Jesteś w stanie go ściągnąć? Masz do niego dostęp?


Ja bym jednak wolała żebyśmy z gruntu przekonań wrócili... tak powolutku, powolutku małymi kroczkami... do punktu wyjściowego, czyli do uczenia się Smile jak psy się uczą, co jest skuteczne, a co nie, kto ma jakie efekty szkoleniowe i dlaczego. Myślę, że to wciągnie więcej osób i będzie dla wszystkich bardziej pouczające Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rocco dnia Pią 6:33, 01 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocco




Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 6:37, 01 Paź 2010    Temat postu:

Zora napisał:
Tak tylko wtrącę ... Wink
Na pewno zgadzam się z twierdzeniem, że my - ludzie i psy, NIE tworzymy stada, to byłoby wręcz nienaturalne, moim zdaniem niemożliwe, między innymi właśnie ze względu na to, że należymy do różnych gatunków. Moim skromnym zdaniem to, co wielu chciałoby widzieć jako wzajemne relacje stadne pomiędzy człowiekiem a psem jest po prostu doskonałą umiejętnością przystosowania się psa do warunków, w jakich żyje i jego zdolnością obserwacji, wychwytywania szczegółów i powtarzających się zachowań oraz umiejętnością czytania człowieka, a raczej uczenia się odpowiednich reakcji na jego zachowanie.


Piękne podsumowanie tego, co próbowałam powiedzieć w dwóch postach z tysiącem cytatów i akapitów Smile dzięki Zora!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 8:02, 01 Paź 2010    Temat postu:

A mi się wydaje, że rozjeżdżamy się na poziomie definicji, lub pojmowania czy spełnienie kilku z przesłanek warunkujących powstanie stada już jest stadem czy nadal grupą. Czy stado, to tylko 100% stado wilcze.
Trochę zapominamy, że stado to według definicji zwyczajnie grupa najczęściej zwierząt różnych gatunków, które są ze sobą w celu zaspakajania różnorakich potrzeb. Tą definicję wykorzystywali pasterze, którzy psy stróżujący wrzucali do owiec. Psy te wychowywały się z owcami, z czasem traktując inny gatunek jak swoje rodzinne stado, strzegąc go instynktownie. Jeśli więc pies potrafił uznać owcę za swoje stado, to czemu nie ma uznać człowieka ?
Zdolności przystosowawcze psa powodują, że jest w stanie, jako jedno z nielicznych zwierząt, tworzyć stado z innym gatunkiem.

Oczywiście pies nie jest wilkiem, ale ten sam w sposób osobniczy ma instynkty i popędy, ma różnie zachowane zachowania stadne. Ten udomowiony pies jest w stanie skutecznie zabijać kierując się tylko instynktem, bo nie jest w stanie tak jak wilcze szczenię uczyć się tej sztuki od osobników dorosłych. Pomimo to, iż tą cechę starał się człowiek z psiej populacji usunąć.
Przykłady nie naukowe:
Moja własna suka, nie uczona zabijania, wykorzystała moją nie uwagę, gdy zagadałam się z koleżanką, by znaleźć młode sarny (albo jelenia nie rozróżniam), złapać, i chwycić za gardło tak by zwierzę udusić. Młode przeżyło, bo zdołałam sukę siła ściągnąć.
Suka maliny która nie zdziczała, a jednak skutecznie polowała żyjąc sobie w lesie – sukę znam osobiście, jej historię można przeczytać na forum o psach sportowych.
Psy, często wiejskie polujące w lasach, znajomy myśliwy twierdzi, że wielu „właścicieli” wiejskich psów nie widzi w tym nic złego, a jak psa zaszczelą to trudno.

Ale, to tylko moje teorie Laughing

Aniu .... to ja zostanę praktykiem jednak posuwanie się do przodu bawi mnie bardziej, niż udowadnianie że pies jest psem. Laughing
I dla tego na tym pozwolę sobie skończyć dyskusję na temat stad, grup, zachowań i hierarchii, nadal z ciekawością oglądając czy czytając różne pozycje bardziej a raczej mniej naukowe, za to pisane przez praktyków.

Czyli jak wspomniana tu Zofia Mrzewińska .... zamiast marnować czas, na udowadnianie że pies jest psem, pójdę na ćwiczak, czy na ślady, czerpać radość z naszego wspólnego porozumienia. A przy okazji, kolejny raz odkryje jak diabelnie inteligentnym stworzeniem jest pies.

Co do samego procesu nauki – a właściwie podstaw nauki polecam wklejone artykuły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocco




Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:27, 01 Paź 2010    Temat postu:

SANDRA napisał:

Trochę zapominamy, że stado to według definicji zwyczajnie grupa najczęściej zwierząt różnych gatunków, które są ze sobą w celu zaspakajania różnorakich potrzeb. Tą definicję wykorzystywali pasterze, którzy psy stróżujący wrzucali do owiec. Psy te wychowywały się z owcami, z czasem traktując inny gatunek jak swoje rodzinne stado, strzegąc go instynktownie. Jeśli więc pies potrafił uznać owcę za swoje stado, to czemu nie ma uznać człowieka ?

"Herd refers to a social grouping of certain animals of the same species, either wild or domestic, and also to the form of collective animal behavior associated with this (referred to as herding) or as a verb, to herd, to its control by another species such as humans or dogs. (...) The word herd, as a noun, can also refer to one who controls, possesses and has care for such groups of animals when they are domesticated. Examples of herds in this sense include shepherds (who tend to sheep), goatherds (who tend to goats), cowherds (who tend cattle), and others."

Sandro nie denerwuj się, bo tutaj faktycznie rozjeżdżamy się na poziomie definicji. Moim zdaniem psy, owce i ludzie mogą stanowić grupę na zasadach wspólnie funkcjonującej rodziny Smile

PS. Czy właścicielka tej suki nie nazywa się czasem Asia? Bo tutaj za wiele wątków mi się zgadza Smile

SANDRA napisał:
Aniu .... to ja zostanę praktykiem jednak posuwanie się do przodu bawi mnie bardziej, niż udowadnianie że pies jest psem. Laughing
I dla tego na tym pozwolę sobie skończyć dyskusję na temat stad, grup, zachowań i hierarchii, nadal z ciekawością oglądając czy czytając różne pozycje bardziej a raczej mniej naukowe, za to pisane przez praktyków.

Ja nie uważam, że dyskusja jest jałowa, tylko, że robi się niebezpiecznie emocjonująca bo bazuje na gruncie przekonań Smile ja nie neguję Ciebie, ani Twoich osiągnięć, tylko bazując na tym, co piszesz próbuje pokazać drugą stronę medalu Smile

Mam nadzieję, że ta decyzja o definitywnym końcu nie jest powodowana żadnym zdenerwowaniem czy irytacją Smile mam nadzieję, że wiesz, że nie taki był mój cel Smile

Ja dzięki tej wiedzy posunęłam się bardzo do przodu - zarówno w kontaktach z ludźmi, jak i psami, czy końmi.

Ja po prostu nie mogę nie fascynować się nauką, która popycha praktykę TAK DO PRZODU:

http://www.youtube.com/watch?v=f8miTzjNI5c

myślę, że odrzucając takie osiągnięcia nauki spowalniamy nasze psy Smile Sandro pomyśl ile teraz potrafią Twoje suki, jakie są niesamowite i genialne, radosne... i pomnóż to przez 2, albo 3... albo nawet przez 10... to możesz osiągnąć Ty, ja, Aniamniam, Jovi i Zora... wystarczy, że czasami pomyślimy szerzej niż wytyczyliśmy sobie granice Smile

Otworzenie się na jeden aspekt może czasami być przełomowe.

Kurt Lewin, jeden z najsłynniejszych XX-wiecznych psychologów, zwykł był mawiać, że nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rocco dnia Pią 8:31, 01 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 9:19, 01 Paź 2010    Temat postu:

Gdyby społeczeństwa czekały na odkrycia naukowe, to nadal biegalibyśmy z kijami i kamieniami Postęp następuje dzięki szukaniu rozwiązań, chęci poznania, a do tego nie zawsze są potrzebne badania naukowe. Badania za to, są niezbędne by potwierdzić lub obalić postawioną tezę.

Teoria jest niezbędna, ale szukanie jej to nie zawsze badania naukowe, to również studium przypadku, czy spisane własne, często wieloletnie doświadczenie. To usystematyzowanie, własnych obserwacji, lub zebrana wiedza o podmiocie zainteresowania.

Jeśli więc będziemy rozmawiać np. o dziedziczeniu to możemy opierać się tylko i wyłącznie o badania naukowe. Jeśli jednak rozmawiamy, o żyjącej, czującej i myślącej istocie jaką jest pies, to w moim rozumieniu, ograniczeniem jest opieranie się li tylko o badania naukowe, a rozwojem jest opieranie się na doświadczeniu, szukanie rozwiązań, obserwacja własna i innych praktyków. A jeśli ktoś ma potrzebę zrozumienia, czemu tak się dzieję, to odpowiedzi może szukać wszędzie – a przyjmie tą, która pasuje do jego własnych doświadczeń. I dokładnie tak jest w naszym – rozmówców – przypadku

Jeśli więc cytowane badania, zaprzeczają mojemu doświadczeniu, to logika nakazuje odrzucić wyniki badań i szukać dalej. Jeśli widzę że jabłko z drzewa spada, a naukowe badanie powie mi, że leci, to go nie przyjmę. Bo dla mnie spadające, to nie to samo co lecące, choć można naukowo udowodnić, że spadając leci Naukowo podobno można udowodnić, że 2+2 nie równa się 4 choć, ja nigdy nie próbowałam

A jako przykład teorii jaką ja cenię – nie znaczy że zawsze w 100% się z nią zgodzę – podałam wyżej, może to akurat wiedza podstawowa, ale jak często nie znana.

I jak najbardziej dotyczy tematu uczenia się, treningu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SANDRA dnia Pią 9:21, 01 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocco




Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:13, 01 Paź 2010    Temat postu:

Ja chciałabym tylko troszeczkę zboczyć z tematu i zaprosić wszystkich do lektury fantastycznego artykułu p. Kamila Wodki, który jest psychologiem Adama Małysza Smile artykuł znajdzie się już dziś, albo jutro (mąż mi się plącze w zeznaniach więc nie wiem dokładnie ) na stronie wydawanego przez nas magazynu BusinessCoaching [link widoczny dla zalogowanych] i będzie do ściągnięcia całkowicie za darmo Smile

ja już jestem po lekturze i myślę, że wiele można z niego przełożyć na swoją sportową pracę z psami Smile


Sandro cieszę się, że mimo wszystko odpowiedziałaś jeszcze w tym wątku, mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogły się spotkać bo jestem bardzo ciekawa metod Twojej pracy i pewna, że z pewnością ubogaciły by moją czysto teoretyczną wiedzę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 10:29, 01 Paź 2010    Temat postu:

Na plac, zawsze chętnie zapraszam
I chyba plac treningowy jest genialnym miejscem, do przekładania teorii w praktykę, ale .... bardzo bym chciała by wszyscy czytający mieli świadomość, że praca z psem to nie tylko plac treningowy, to też codzienne życie
By nikt nie ograniczł patrzenia na psa tylko do jednego z wielu pryzmatów, to bardzo ogranicza
Znam genialne psy sportowe – które nie nadają się do codziennego życia, fantastycznych kompanów nie nadających się do sportu, świetne psy służbowe, nie nadające się do niczego innego itp.
I to też jest ciekawy temat do dyskusji .... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lilu_
Hodowla BIAŁA FURIA



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 10:39, 01 Paź 2010    Temat postu:

wątek tak przyspieszył, że standardowa wizyta na forum "w przerwie na kawkę" nie pozwoliła mi wziąć w niej (nawet biernego) udziału Wink ...ale nareszcie mamy piątek i będę miała czas, żeby porządnie się wczytać tą ciekawą dyskusję! czekam na to jak na najnowszy odcinek ulubionego serialu (to chore;) ) ! Smile))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna
ADMINISTRATOR



Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyskie

PostWysłany: Pią 10:47, 01 Paź 2010    Temat postu:

lilu, bu i gattsu napisał:
czekam na to jak na najnowszy odcinek ulubionego serialu (to chore;) ) ! Smile))


To nie chore... to się nazywa PASJA Very Happy

Ja też tylko poczytuję. Nie będę się wcinac między wódkę a zakąskę, bo brak mi odpowiedniej wiedzy i doświadczenia w tym temacie, ale czytam chętnie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 11:42, 01 Paź 2010    Temat postu:

No .... nie wiem jakim cudem, ale to najbardziej poczytny wątek, od ... bardzo dawna ....
No .... mam swoje przemyślenia .... Twisted Evil

A co do koni, jest kilka fajnych pozycji, opisujących pracę od podstaw, czy tzw. metodę naturalną, warto poczytać i wiedzieć, jak przez właściwą komunikację, można wybudować nić zaufania między człowiekiem, a tak płochliwym zwierzęciem jak koń. O dziwo w tych metodach bardzo duże znaczenie ma mowa ciała człowieka, oraz znajomość mowy ciała konia. Naprawdę warto.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Psie sporty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 9 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin