Forum BIAŁY OWCZAREK  Strona Główna BIAŁY OWCZAREK
Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Białe i ja czyli tak sobie żyjemy :-)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Nasza praca z BOSem
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 12:49, 04 Maj 2010    Temat postu: Białe i ja czyli tak sobie żyjemy :-)

By koleżanka Lewka nie czuła się osamotniona
Tytułem jednozdaniowego wstępu: Pracą z psem zainteresowałam się dzięki owczarce niemieckiej Korze, mojej cudownej i niezapomnianej nauczycielce i przyjaciółce, jakieś ... o rany ... nie na pisze ile lat temu, bo się wyda, że do 18 trzeba solidny VAT doliczyć
Co i tak nie zmienia faktu, że się ciągle uczę i jeszcze długo uczyć będę
Moje znane forumowiczom psie przyjaciółki to BOSki: Viki i Jędzu - stado Alpen Angel
Ostatnio z Jędzu zaczynam się bawić w sportową obronę, jest to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie, uczę się tej pracy i uczę się czytania psa. Na początku naszych mało fortunnych spotkań z pozorantami, widziałam mocno atakującą, ale jednocześnie zestresowaną psicę. Jak łatwo pomylić się w ocenie psa. Zwierze mocno idące do przodu, powodowało, iż spotkani pozoranci, koniecznie chcieli kłaść na młoda sukę duże obciążenia, a uporczywe szczekanie i wyrywanie korygować kolczatką.
Na szczęście trafiłyśmy do Jacka Lewkowicza, Jędzu jest psem myślącym, nawet cwaniakującym i niezrozumienie ćwiczenia w obronie wywoływało u niej stres. Powoli, nauczyła się, pewnego chwytu, zrozumiała, że pozorant to nie zagrożenie z którym walczy o życie, uczy się samokontroli. Uczymy się każdego ćwiczenia, rozkładając je na elementy pierwsze, nowy element wprowadzając dopiero gdy jesteśmy pewni, że sucz zrozumiała poprzedni. Z ćwiczenia na ćwiczenie widzę jak suka się uspokaja, skupia na zadaniu, jak wielką frajdę jej obecnie sprawia praca z pozorantem. Najlepszą nagrodą jest możliwość szarpania rękawa. To już nie walka na poważnie, a zabawa w walkę.
Zabawa z pozorantem nie przekłada się na choć cień agresji w stosunku do człowieka. Jędzu była wielkim miziakiem, teraz gdy dorasta nabiera większego dystansu do obcych, nadal jednak nawet bardzo dziwne zachowania ze strony człowieka, nie wywołują u niej agresji – i oby tak zostało.
A najlepszym dowodem na to jest nasza weekendowa przygoda. Trzy nastolatki, tak z 14 lat, postanowiły urządzić sobie biegi ... Tym sposobem zbiegając z górki, trzy rozpędzone dziewczyny runęły prosto na psa .... A sucz, jak to sucz, stoi i się gapi ... Jedna z dziewcząt widząc, że pies nie ma ochoty się odsunąć, postanowiła sukę przeskoczyć, co w efekcie skończyło się jej upadkiem prosto na Jędzu. Suka odskoczyła susem o krok i... jak stała tak stoi ciekawie się przyglądając, czemu Ci ludzie tak dziwnie się zachowują.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lewka




Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Wto 23:01, 04 Maj 2010    Temat postu:

Dla mnie takie nieprzewidziane sytuacje dają najlepszy obraz charakteru psa.
Ja specjalnie poddaję Szaruka takim próbom. Korzystam z każdej okazji.
http://www.youtube.com/watch?v=MHlf-0SzeG0
M.in. zaprowadziłam psa , aby obserwować reakcje psa gdy zobaczy to szaleństwo,
miał nawet swoją poduszkę, ale potrakował ja nieładnie zanim jeszcze zaczeła sie bitwa Wink

jestem bardzo ciekawa waszych treningów z pozorantem
liczę na relacje Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 10:09, 05 Maj 2010    Temat postu:

To ja jeszcze trochę o naszej zabawie z pozorantem.
Jędzu pracuje przede wszystkim na popędzie obrony. Dopiero w procesie szkolenia, jest przekładana z obrony na łup. Pozorant cały czas musi balansować na delikatnej krawędzi między tymi dwoma popędami. Z psami typowo łupowymi jest łatwiej zaczynać, psy pracują chętnie i szybko robią postępy, jest to dla nich również mniej obciążające. Dopiero w bardziej zaawansowanej pracy, pozorant zaczyna naciskać na psa i pobudzać go do obrony. U młodej jest odwrotnie. Jak pisałam suka od początku pracowała w popędzie obrony, co za tym idzie bardzo mocno obciążało ją to psychicznie. Jednak by pracowała skutecznie w tym popędzie i wytrzymała obciążenia – pałka, czołówka – trzeba ją wybudować psychicznie. Moje BOSy w porównaniu z ON użytkowymi, czy malinami, są jednak o wiele bardziej wrażliwe, a co za tym idzie nie gotowe do przyjęcia obciążenia. Dla tego, pracę zaczęliśmy od budowy dwóch elementów: prawidłowego chwytu i przełożenia suki na prace w łupie. Dość długo młoda pracowała na gryzaku, nie robiąc nic innego jak tylko wchodząc w łup z obrony, przekonując się, że to fajna zabawa. Kolejnym krokiem był miękki rękaw, na nim zaczęliśmy powoli wprowadzać pierwsze elementy obrony a nie zabawy na gryzaku. Ważnym ćwiczeniem – myślę, że warto to uwzględniać pracując z białym na rękawie – jest pozwolenie na to by pies sam decydował czy jest gotowy do pracy, czy potrzebuje czasu na odpoczynek. Początkowo, młoda miała bardzo długie czasy, gdy odpoczywała, teraz to już momenty Długo też nie wprowadzaliśmy elementów posłuszeństwa. Obecnie pracujemy na pól twardym rękawie, robimy normalne posłuszeństwo przy pozorancie, elementy rewiru, oszczekania, pogoni, dołożyliśmy pałkę i element z czołówki. Nie robiłyśmy jeszcze puszczania.
Cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 7:58, 07 Maj 2010    Temat postu:

Przychodzi taki moment w pracy, gdy czas zacząć układać plan treningu. Ilość znanych komend, ćwiczeń, czy zadań zrobiła się na tyle długa, że dalej nie dam rady pracować z młodą bez planu. I tu zaczyna się mój problem, jak układać pracę, według jakiego klucza, jakie ćwiczenia łączyć, a jakie rozkładać na elementy pierwsze by uniknąć tak charakterystycznego dla moich futer zgadywania co dalej mają robić. Inteligentny pies to jednak wyzwanie. Wystarczy jeden błąd z mojej strony, a sucz natychmiast się zaucza jakieś kolejności zadań i próba zmiany wywołuje protest A wyprzedzanie poleceń .... prawie norma, jeśli pozwolę sobie na nieprzemyślaną sztampę. Tak więc czas wziąć notatnik i zapisać swoje przemyślenia, określić co musimy poprawić, a co utrzymać, co jeszcze nauczyć i jak to wszystko zrobić .... macie jakieś pomysły ???
No i .... zostaje problem przełożenia treningu na start, to chyba najtrudniejsze zadanie i w największym stopniu zależne ode mnie, jak wywarzyć nacisk i luz by uzyskać oczekiwany rezultat ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna
ADMINISTRATOR



Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyskie

PostWysłany: Pią 13:08, 07 Maj 2010    Temat postu:

Swojego czasu na stronce Psiej Wachty natknęłam się na taką książkę Inki Sjosten: [link widoczny dla zalogowanych]
Nie wiem na ile byłaby przydatna na Waszym poziomie pracy, nie miałam tej książki w ręku, ale może znalazłabyś w niej coś dla Was Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
keyti
Hodowla WHITE MATAHAR



Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 13:34, 07 Maj 2010    Temat postu:

To jest "ulepszony" plan pracy, który dołączony jest do książki "Posłuszeństwo na co dzień". Kierowany w szczególności do instruktorów i kursantów szkoleń grupowych i indywidualnych, pracujących według metod Inki Sjosten.

Natomiast jeśli chodzi o Inki, to na wrześniowych warsztatach węchowych będzie część poświęcona posłuszeństwu ogólnemu i planowaniu pracy/treningów (również pod kątem zawodów). To tak dla zainteresowanych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lewka




Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Pią 20:05, 07 Maj 2010    Temat postu:

Sandra czy masz mozliwość nagrania swojego treningu ?
Jeżeli człowiek nie ma trenera i pracuje sam to najlepszy sposób na ocenę pracy i planowanie pracy.
Jak dokładnie obejrzysz swój trening to zobaczysz co takiego robisz, że psy ćwicza w ten,a nie inny sposób.
Czasami to są drobiazgi.
Mój mały Markiś odstawał mi od nogi, w mojej ocenie bał się , ze go nadepne.
Dopiero, na filmie zobaczyłam, że ja dziwnie lewą nogę podnoszę jak pies chodzi mi przy nodze (tak naprawdę to ja bałam sie go nadepnać).
Czsami wykonujemy nieświadomie minimalne gesty ciałem , a owczarki potrafia nas czytac po mistrzowsku.
Może one wykonują Twoje komendy Laughing a nie wyuczone schematy ?

Razem czy osobno oto jest pytanie ?

E.Prytz (mistrzyni obedience) ćwiczy wszystko, ale to wszystko osobno.
Dopiero na zawodach składa ćwiczenie w całość.
Np. skok przez przeszkodę (łatwe i lubiane ćwiczenie przez psy) rozkłada na dwa ćwiczenia : skok tam - od przewodnika oraz skok powrotny do przewodnika. Wszystkie ćwiczenia ma tak rozłozone na czynniki pierwsze.I rzeźbi każdy taki element do perfekcji.

A ja nauczyłam Szaruka chodzenia bokiem przy nodze Evil or Very Mad
i to nie jest juz odstawianie zadu, on chodzi bokiem, aż krzyzuje przednie lapy !
zrobilam to nieświadomie, na codzienych spacerach, utrwaliłam psu tak bardzo , ze muszę odkrecać Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 9:50, 11 Maj 2010    Temat postu:

Trochę o samodzielności. Dwa psy i dwa różne zachowania, Viki to pies całkowicie uzależniony od opiekuna, uważny i wrażliwy, z silnym popędem łupu. Pies, który na własną łapę nie zrobi nic. To wygodne, pies nie kombinuje, z każdą decyzją czeka na opiekuna, każde polecenie wykonuje szybko i dokładnie. W wielu płaszczyznach – ideał. A jednak ten luksusowy model psa, który na co dzień przypomina mercedesa, całkowicie nie nadaje się do pracy obrończej. Jędzu to pies ciekawski, myślący, samodzielny, z silnym popędem łowieckim. Pies, który wymaga od człowieka ciągłego zajęcia, szybkich reakcji i przewidywania. Pies, który uwielbia znajdować sobie zajęcie na własną łapę, jeśli ty człowieku, nie potrafisz dać mi czegoś ciekawego do roboty, to ja sama znajdę sobie coś fajnego ..... I tu zaczyna się długa lista co potrafi robić pies, niestety często wcale mi się nie podobają jej pomysły. Jej charakter doskonale obrazują pokazy w Rzeszowie, gdzie pierwszego dnia wykonała idealnie pokaz, który można nazwać „Diabeł i Anioł”, w pełnej kontroli wykonywała ćwiczenia z zaawansowanego posłuszeństwa przeplatając je ściśle kontrolowanym nieposłuszeństwem. Drugiego dnia, postanowiliśmy zmienić zakończenie pokazu, dodając przyniesienie tabliczki z napisem „Jestem Jędzu”. W tym celu kilka razy przed pokazem nakazałam trzymanie tabliczki napisem do publiczności, solidnie nagradzając psicę i ..... w połowie pokazu, moja sucz, postanowiła zyskać ekstra smaczka, Wysłana „na przód” wyrwała we właściwym kierunku, ale tuż przed poleceniem „waruj” skręciła i pognała po tabliczkę z dumą prezentując publiczności „Jestem Jędzu”. I taka to ta moja Jędzu jest J
Ale dzięki temu bardzo fajnie radzi sobie z pozorantem, pracuje w dużym oddaleniu ode mnie, podejmuje sama decyzje, tam gdzie powinna to zrobić – np. przy zatrzymaniu. Zobaczymy jak będzie z puszczaniem Dzięki temu sama oferuje różne zachowania i rozwiązania ćwiczeń. Np. zbieranie zabawek do pojemnika, właściwie nauczyła się tego sama


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 10:03, 13 Maj 2010    Temat postu:

U psa jak u dziecka, dobre podstawy są najważniejsze. Przynajmniej ja tak uważam Kierując się więc tą zasadą, staram się by moje dziewczyny miały dobre podwaliny w pracy.
W obronie, jedną z podstaw jest chwyt, a u Jędzu było to bardzo ważne by suka łapała pewnie i mocno. Nie dość, że taki chwyt uspokaja psa, bo nie ześlizguje się z rękawa, to jeszcze w dużej mierze decyduje o bezpieczeństwie. Jednak to sport i pies ześlizgujący się z rękawa, może ulec kontuzji.
Zaczęliśmy od gryzaka



By przejść na miękki rękaw



Z twardym rękawem jeszcze poczekamy

Tą samą maksymę stosujemy w tropieniu, długo sucz pracowała na kręgach, by dopiero nie dawno wyjść na pierwsze krótkie proste. Nadal podstawą jest wypracowanie dokładnego nawęszania ....jakie to nudne ... Przyznam się, że tropienie sportowe nudzi mnie, o wiele bardzie podoba mi się tropienie użytkowe, ale .... jak to się mówi wóz albo przewóz



Może w ten weekend uda się zrobić jakieś fajne zdjęcia ze śladów

W posłuszeństwie podstawą pracy, dla mnie jest:
- Wyrobienie kontaktu i uwagi psa,



- Wyrobienie wysokiego poziomu motywacji.



Na tej bazie, reszta staje się łatwa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzaraMyszka




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:23, 16 Maj 2010    Temat postu:

hmmm, cieszę się, ze wciąga Cię IPO, Sandro, ale czy to oznacza rezygnację z obi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 13:44, 17 Maj 2010    Temat postu:

DzikaBanda napisał:
hmmm, cieszę się, ze wciąga Cię IPO, Sandro, ale czy to oznacza rezygnację z obi?


Posłuszeństwo, to ta najlepiej mi znana część pracy z psem i ta w której widzę moje psy od strony sportu. IPO to fascynująca dyscyplina sportu i ciekawe zajęcie dla psa, ale na razie to ja dopiero się uczę Pewnie za kilka lat, gdy posiądę właściwy poziom wiedzy i w tym sporcie zechce się realizować

Ostatni weekend spędziliśmy jak zwykle szkoleniowo. Tym razem zawitaliśmy w piękne okolice Jeleniej Góry, zaszywając się całą ekipą w górskim schronisku – tylko dla nas
Wspaniali ludzie stworzyli cudowną rodzinną atmosferę, a nasze psy mogły pracować pod czujnym i wymagającym okiem Jacka Lewkowicza, a w przerwach korzystać z nieskończonych, przestrzeni tak rzadkich w mieście. Oczywiście nie zabrakło i wyzwań
Pierwszym z nich, okazały się strome, drewniane schody, przypominające drabinę z trochę szerszymi stopniami. Po chwili zawahania, nerwowym piśnięciu, Vera-Jędzu pokonała to wyzwanie Następnie spotkanie z gronem ludzi, psu jednak w większości nie znanym, dziećmi, młodzieżą i dorosłymi – tu kontaktowość Very okazała się wielkim plusem. Suka życzliwie witała się ze wszystkimi, ale nie była nachalna, spokojnie akceptowała nawet małe dzieci, by sporą część wieczoru spędzić, śpiąc pod drewnianymi stołami Następnego dnia, zaczęliśmy treningi, sunia z wielkim podnieceniem wpadła na plac, by po raz pierwszy usłyszeć komendę „puść”. Tu niestety ja popełniłam błąd, ponieważ natychmiast po puszczeniu rękawa pochwaliłam sukę, co spowodowała, że Jędzu zamiast pilnować pozoranta skoncentrowała się natychmiast na mnie, oczekując nagrody za prawidłowo wykonane polecenie Na szczęście w rękach takiej klasy pozoranta, niezwłocznie poprawiliśmy mój błąd. Przetrenowałyśmy osaczanie, tu jeszcze tempo oszczekania nie jest równe ... musimy to poprawić i pierwsze próby czołówki – tu było świetnie, mocne wejście w rękaw i dobra praca spotkała się z uznaniem. Generalnie z treningów jestem zadowolona, jak na częstotliwość pracy obrończej suka i tak robi bardzo szybkie postępy. W końcu przyszedł czas na spacer – miały być ślady, ale ponieważ pogoda się psuła, zdecydowaliśmy się jedynie na krótką wycieczkę po okolicy ....









Wieczorem, zmęczona psica poszła spać, a pani integrowała się z resztą ekipy .... do dziś boli mnie brzuch od śmiechu
Niedziela, przywitała nas solidnym wiatrem, na szczęście Vera-Jędzu miała w głębokim poważaniu zamieszanie robione przez wichurę. Reasumując, już tęsknię za następnym wyjazdem, a mała ma dziś wolne od pracy ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BeataU




Dołączył: 18 Kwi 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 14:28, 17 Maj 2010    Temat postu:

Bardzo podoba mi się Twoja praca z sukami. Wspólne zajęcie z pewnością silnie uzmacnia więź człowiek-pies.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 13:13, 31 Maj 2010    Temat postu:

Kolejny tydzień za nami. Tym razem chciała bym opowiedzieć o podwórkowej dogoterapii i o moim stosunku do psiego sportu.
Może to wydaje się mało ze sobą powiązane, ale dla mnie stanowi jedność. Kocham pracę z psem, cenie psi sport, ale nie wyobrażam sobie o tym, by zapomnieć, że mieszkam w dużym mieście. Nasze codzienne spacery i treningi nacechowane są spotkaniami z ludźmi .... różnymi ludźmi, są to dzieci, i osoby starsze, biegacze i osoby na wózkach inwalidzkich, miłośnicy ale i ludzie niechętnie nastawieni do psów .... a moje czterołapy muszą umieć się w tym wszystkim znaleźć. Prawie codziennością stały się spotkania z ludźmi z domu opieki, starsze osoby, często już na wózkach inwalidzkich, najpierw z okien obserwowały nasze treningi z posłuszeństwa, z czasem ta publiczność zaczęła przychodzić do parku przed ośrodkiem w którym trenujemy, by ... w końcu poprosić o możliwość bliższych kontaktów z moimi białaskami. Viki nie bardzo chętnie uczestniczy w takich spotkaniach, ona nie przepada za głaskaniem przez obcych, ale Jędzu jest to kompletnie obojętne, a nauczone w szczenięctwie witanie na polecenie, bardzo się nam przydaje. Tym sposobem, suczka na polecenia opiera się przednimi łapami o kolana osób na wózkach, pozwalając na głaskanie futerka, kładzie na kolanach upuszczane przedmioty, wykonuje sztuczki, a ja z niedowierzaniem słucham historii, życia tych ludzi, i widzę jak uśmiech pojawia się na schorowanych twarzach. Często są to osoby, które miały psy, czasem nawet hodowały, a teraz z zaciekawieniem przyglądają się naszej pracy i cieszą się kontaktem z tymi wyjątkowymi stworzeniami. Podobnie dzieje się z rodzicami dzieci, które bawią się na pobliskim placu, niegdyś z wyraźnym niezadowoleniem obserwowali jak spuszczam ze smyczy dużego białego psa, dziś witają nas uśmiechem, a dzieciaki bez pardonu przybiegają się przywitać ..... oj, czasem mnie to strasznie złości, ale co zrobić, to cena jaką „płace” za mój ćwiczak
Natomiast w drugim parku, gdzie przychodzimy tylko na spacer, spotykamy się z różnymi postawami ... tu na bieżąco staram się przekonywać ludzi, że duży pies, może biegać bez smyczy, bez kagańca i nie stanowić zagrożenia, ale to już inna historia.
A co to ma wspólnego ze sportem ..... ano tylko tyle, że szkoląc psa, zawsze staram się pamiętać, że celem nie jest wynik na zawodach, a miły i dobrze wychowany przyjaciel, którego umiejętności są jedynie weryfikowane na zawodach. A dokładnie, moje umiejętności pracy z psem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 9:35, 02 Cze 2010    Temat postu:

Kolejny raz odbieram maile i telefony z zapytaniem o szczeniaki, kolejny raz odsyłam do innych hodowli i kolejny raz przekonuje się, jak świetną reklamą rasy jest miły pies. Całkiem niedawno, na wystawie w Opolu, do naszego namiotu przyszły mamy z gromadką dzieci. Dzieci, jak to dzieci zapragnęły bliżej poznać dwa duże białe psy, grzecznie zapytana o zgodę, pozwoliłam na bliskie spotkania 3 stopnia
Szczególnie jedna dziewczynka pokochała wtulać buzie w miękkie futro, serdeczne lizuski budziły jej głośny śmiech, a dwie suki spokojnie i przyjaźnie prezentowały zalety rasy. Ja mam zwyczaj zniechęcać nabywców Pies potrzebuje ruchu, wychowania, opieki, nie nadaje się do kojca – uff, tu mnie za takie twierdzenie nie wyrzucą z forum Pies to czas i pieniądze, to obowiązek rodziców a nie dziecka itp. ... itd...
Okazało się jednak, iż spotkane Panie, wyjątkowo mądrze i rzeczowo podchodzą do tematu, mając pełną świadomość obowiązku – jakiś pies będzie z nimi szczęśliwy – pomyślałam
Wielkie było moje zaskoczenia, jak kilka dni później zadzwonił mój telefon, oto i ojciec rodziny, postanowił dowiedzieć się więcej o rasie, dziś wiem – decyzja zapadła i to właśnie BOS zamieszka z tą wyjątkowo miłą rodziną.
A my .... znów ruszyłyśmy robić „reklamę” rasie, tym razem na zawodach dogtrekkingu Vera prezentowała swoje umiejętności z posłuszeństwa i planowego nieposłuszeństwa
Tu nasza ekipa



I moje dziewczynki portretowo





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 19:49, 05 Cze 2010    Temat postu:

W końcu w domu …. Kto wie jak usunąć smołę z łapy !?
Na razie siedzę i wycinam co się da …. A to skłoniło mnie do refleksji ….
Dobrze pamiętam ten dzień, gdy przez ludzką podłość zawaliły mi się wszystkie plany jakie miałam co do młodziutkiej Very - Jędzu. Pamiętam słowa lekarza, „Ona może już nigdy w pełni nie odzyskać sprawności” i sędziego kynologicznego : „Wystawy to konkurs piękności …. Hodowlankę to pewnie dasz radę jakoś zrobić ..” Kilku zaprzyjaźnionych hodowców radziło … „Oddaj ją w dobre ręce, nie stać Cię na nie sprawnego psa” No nie stać mnie, a długi mam do dziś, ale nie potrafiłam jej oddać, przeryczałam wiele dni i nocy zastanawiając się co dalej …. Lecz dla mnie pies to rodzina, przyjaciel …. a rodziny się nie oddaje nawet gdy przychodzi choroba i bieda …. Jestem …. No …. Na pewno nie święta, ale ten sam charakter, który niektórych może razić, dał mi siłę, by walczyć o Verę – Jędzu. Operacja i tygodnie w gipsie, potem całe miesiące rehabilitacji, droga suplementacja i … szaleńcza radość gdy Vera znów gnała nie dotykając łapami ziemi. Dziś suczka, która miała chodzić na całkowicie płaskiej, źle pracującej stopie, skończyła czempionat, wystawiana 4 razy …. 4 razy otrzymała ocenę doskonałą i aż 3 razy CWC, startuje w zawodach sportowych i przygotowuje się do egzaminu z IPO. Pewnie gdybym ją oddała, to mój portfel miał by się o niebo lepiej, a kolejne szczeniaki poszły by w świat, a ja …. może nawet kupiła bym jakieś świetnie rokujące szczenię ….. ale, nie potrafiła bym, popatrzeć sobie samej w oczy…. Za to dziś, mogę dumać jak usunąć smołę z łapy mojej małej diabliczki Wink Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Nasza praca z BOSem Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin