Forum BIAŁY OWCZAREK  Strona Główna BIAŁY OWCZAREK
Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak nauczyc psa?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Posłuszeństwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
michalina&Valar




Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków/Warszawa

PostWysłany: Śro 9:49, 09 Lip 2008    Temat postu: Jak nauczyc psa?

Jak nauczyć psa, aby nie polował na każdego napotkanego psa? Ludzie boją się jak widzą takiego skradajacego się dużego (chociaż dla mnie małego:) białego psa, który raptem przywiera do ziemi w pozycji "Waruj" a potem wystrzeliwuje w kierunku ich psa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna
ADMINISTRATOR



Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyskie

PostWysłany: Śro 10:20, 09 Lip 2008    Temat postu:

Hehe Very Happy Brego robi to samo i to od szczeniaczka... Very Happy Większość znajomych już wie, że to jego zaproszenie do zabawy, ale gdy widzę przerażenie w oczach właściciela mniejszego psa, mówię do Bregulca "nie wygłupiaj się", lekkie ściągnięcie smyczy mające na celu "podniesienie" go z poziomu gleby... i już Very Happy Co nie znaczy, że ochota na zabawę mu mija, bo on uwielbia mniejsze od siebie psiaki Very Happy Zwłaszcza ma takiego jednego ukochanego kolegę Kacperka, westa... nie widują się często, ale jak już się spotkają czułościom nie ma końca Very Happy Oczywiście na Kacperka Brego również poluje... może poprzez taką "obniżoną" postawę próbuje "wyrównać poziom" i mówi "pobaw się ze mną, nie bój się, zobacz, ja też jestem malutki". Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez czarna dnia Śro 10:23, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
michalina&Valar




Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków/Warszawa

PostWysłany: Śro 11:02, 09 Lip 2008    Temat postu:

he he Smile ja też wiem, że to zaprosznie do zabawy, ale "ludź" na przeciwko nie wie. Mimo, że ja w jego kierunku wygłaszam monolog w stylu: "to młody pies, chce się bawić" itd. Ale też nie wiem jak skończy się ta zabwa, bo Valar na warki tego drugiego może zaatakować albo i nie. Nie mogę na 100% zagawarantować, że nie bedzie się gryźć z tym psem. A ludzie nie rozumieją, że awantury między psami zdażają się. Czasami ten najbardziej łagodny może zatakować. U mnie w okolicy w ogóle jacyś dziwni ludzie mieszkają. Ma psa ratlerka i każe mi iść jak mój pies leży i nie mogę go przeciągnąć ani w prawo ani w lewo. Tłumacze kobiecie żeby mnie minęłą a ona miny mi strzela. No chyba łatwiej małego psa przeciągnąć lub wziąźć na ręce niż mi Valara. No w sumie mam nieprzyjemności.
Raz mnie takie małżeństwo prawie, że "pobiło" Wink, bo Valar wypadł na psa a kobita zaczęła z tym psem tańczyć wokół własnej osi ciągając go za sobą (w kagańcu, pies kundelek wielkości pudla miniaturki) krzycząc "niech Pani weźmie tego psa" jej mąż wrzeszczał to samo skacząc w nienaturalny sposób w linii prostej. Robili tak mimo, że ja Valarka już dawno zdążyłam złapać i zapiąć na smyczy. Kobieta mi jeszcze rzuciła tekst typu: "bo spuszczę swojego psa" (???) nie wiem co miała na myśli. Valar by go zjadł - porównując ich proporcje, ale nie oto chodzi. W sumie nie wiem czym to by się skończyło, gdyby nie mój mąż, który wychłonął za krzaków pytając się ich : "ale o co chodzi ?" Oni, a w szczególności facecik przystopował... generalnie nieprzyjemna sytuacja. Moja wina w tym, że Valara spuściłam ze smyczy, ale kurcze - pola, las - nikogo nie było widać w polbliżu, tamci wyłonili się za krzaków i drzew. A pies w/g tego co piszecie ma się wybiegać. Więc generalnie chciałabym go oduczyć polowania, bo to ludzi przeraża.
Dodam że mój pies jak zobaczy innego psa jest głuchy na wszystko i ślepy Wink.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez michalina&Valar dnia Śro 14:48, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna
ADMINISTRATOR



Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyskie

PostWysłany: Śro 11:28, 09 Lip 2008    Temat postu:

Ja nieprzyjemne sytuacje miałam dwie i w przypadku jednej bardzo żałuję, że nie miałam ze sobą przepisów dotyczących wyprowadzania psów w mieście, w które dopiero później zaopatrzyła mnie marie. Sytuacja wyglądała w ten sposób, że poszłam z Brego na spacerek na teren działek... Z działek w większości pozostało tylko wspomnienie, natomiast są tam fajne tereny do chodzenia, dużo drzew, mało ludzi, jest gdzie piesa wybiegać. Więc jak tylko doszłam w tamte okolice, spuściłam Brego ze smyczy. Mniej więcej po kilku minutach swobodnego biegania, nagle słyszę zza krzaków przeraźliwy wrzask "proszę zabrać tego psa!!!!" ale normalnie jakby to była sprawa życia i śmierci. Brego faktycznie pobiegł w pewnym momencie w krzaki, zauważył coś, czego nie widziałam ja. Zawołałam Bregulca, odstąpił od penetracji krzaków, natomiast z krzaczorów wyfrunęła wciąż drąca się w niebogłosy panienka ciągnięta przez bullteriera. Dziewczyna nie była w stanie zapanować nad zwierzęciem, zwierzę na widok Brego dostało jakiegoś amoku i po kilku sekundach wisiało mojemu psu na gardle! Ja się zlałam zimnym potem, Brego stoi i gryzie bulla po uszach, bo tylko do nich w tej sytuacji ma dostęp, ale nie skomle, więc myślę sobie, że nie jest najgorzej i bull złapał Bregulca tylko za futro. Dziewczyna złapała swojego psa za tylne łapy, odpuścił dopiero po kilku minutach. Gdy psy się rozdzieliły każde z nas oglądało obrażenia swoich psów. Do dziewczyny w międzyczasie dołączył jej chłopak i słyszę jak mówi do niej..."naszemu nic nie jest, a pani niech się martwi, skoro jej pies był bez smyczy". Myślałam, że się nogą przeżegnam i pytam jaką jego zdaniem funkcję pełniła smycz przypięta do ich psa??? Bo to dziewczę frunęło za tym psem, zero kontroli i siły, żeby zwierzę utrzymać! Teren jest mało uczęszczany przez ludzi, więc miałam prawo spuścić swojego psa ze smyczy, tym bardziej, ze Brego jest odwoływalny (na ogół Wink) oni natomiast tak agresywnego psa powinni prowadzić nie tylko na smyczy ale i w kagańcu i na pewno nie w rękach tej dziewczyny. Na te słowa, oni jakby dalej swoje, ze powinnam się cieszyć, bo ich pies bez problemu potrafi łapy połamać a nawet zagryźć! Tu juz mi wszystko opadło... słowo daję, że byłam tak wściekła (mój poziom agresji był niemal równy owemu bullowi Wink), że gdyby Brego miał choćby draśnięcie na szyi skończyłoby się wezwaniem Straży Miejskiej albo nawet policji.

Druga sytuacja była tylko wkurzająca Wink Spuściłam Brego już pod samą klatką schodową a podwórkiem szly jakieś starsze panie z dwoma małymi kundelkami. Brego podbiegl do nich, a właściwie podtruchtał, żeby sobie pieseczki powąchać. Jedna z kobiet podniosła jazgot a za nią jej piesek (który był również bez smyczy)... nie wiem kto jazgotał głośniej Wink Kobieta piszczała, że takie duże psy wyprowadza się na smyczy... aż normalnie gałki jej krwią podeszły Very Happy Na co ja spokojnie, że WSZYSTKIE psy wyprowadza się na smyczy... i weszlam do domu Wink Słyszałam tylko idąc na górę, że jeszcze się pieni sama do siebie już chyba Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika:)




Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 11:45, 09 Lip 2008    Temat postu:

czarna napisał:
Ja nieprzyjemne sytuacje miałam dwie i w przypadku jednej bardzo żałuję, że nie miałam ze sobą przepisów dotyczących wyprowadzania psów w mieście, w które dopiero później zaopatrzyła mnie marie.

Czy przepisy roznia sie w zaleznosci od miasta? Przepisy sie zmieniaja do niedawna bylo ze pies musi byc na smyczy i w kagancu jak jest teraz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna
ADMINISTRATOR



Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyskie

PostWysłany: Śro 12:00, 09 Lip 2008    Temat postu:

Każde miasto ma swoje przepisy... W Warszawie psy powinny chodzić na smyczy, psy agresywne - na smyczy i w kagańcu. Psy powinny być utrzymywane w sposób pozwalający zachować nad nimi kontrolę, nie mogą stanowić zagrożenia dla ludzi oraz innych psów. W miejscach mało uczęszczanych oraz do tego przeznaczonych psy można spuszczać ze smyczy, o ile właściciel ma nad psem kontrolę, nie dotyczy psów agresywnych. To tak w skrócie, co w stolicy obowiązuje Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
michalina&Valar




Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków/Warszawa

PostWysłany: Śro 14:36, 09 Lip 2008    Temat postu:

Czy ktoś zna sposób ukierunkowany na odciągnięcie uwagi od ew rozpraszacza (czytaj pies, kot, rower, zwisające ucho od teczki pana wracajacego z pracy), na tyle skutecznie, aby pies wykonał Twoje polecenie? Zakładając, że pies jest po szkoleniu PT i zdanym egzaminie. Zna podstawowe komendy i robi je w domu, i na terenie posesji, i na spacerze gdy nie ma tzw. rozpraszaczy. Natomiast pies ma gdzieś wszelkie przysmaki, zabawki i ucieczki właściciela Wink jak zobaczy w oddali innego pieska lub coś równie interesującego....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez michalina&Valar dnia Śro 14:45, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 15:07, 09 Lip 2008    Temat postu:

Michalinko jeśli pies zawsze i wszędzie nie wykonuje Twoich poleceń to znak, że jeszcze ocean pracy przed Wami. Proponuję byś zaczęła od polecenia „siad” trenowanego w przeróżnych sytuacjach, na ulicy, przed samochodem, przed podaniem posiłku, przed zabawą .... wszędzie i zawsze. Dopiero gdy zawsze je wykona, nie zależnie od okoliczności będzie to znaczyło, że je umie. Nagradzaj smakołykami i zabawą. Jak polecenie będzie na bank, to sprawa robi się prosta, za każdym razem, gdy z daleka zobaczysz jakiegoś psa, nakazujesz usiąść i trzymasz psa na komendzie tak długo, aż się przekonasz czy może się bawić czy nie. Ważne jest, by komenda padła zanim pies zacznie się podkradać – tak będzie łatwiej
Inna metoda, to nakręć psa na piłkę, wtedy wystarczy pokazać piłkę by pies zapomniał o mijanym kumplu.
Postaraj się również wprowadzić zasadę, że pies może się bawić tylko za twoim pozwoleniem, np. komenda „biegaj”

A co do takich sytuacji jak opisane. Ja mam alergię, na niewychowane psy, które podchodzą do mojej suki, bez mojej zgody. Każdy z nas ma prawo do spokojnego spacerowania ze swoim psem, te prawo mamy my i inni. Ja nie życzę sobie by do mojej suki – na smyczy, czy bez niej podbiegał inny pies, tak samo nie pozwalam by moja suka podbiegła do innego psa, nie zależnie czy jest na smyczy czy nie. Pies może być chory, albo mieć zły dzień, albo piłkę w zębach i awantura gotowa, po co dopuszczać do takich sytuacji ? Viki ma prawo podejść, tylko do psa, którego znam i wiem, że właściciel nie będzie mieć nic przeciwko temu, w każdym innym wypadku pytam o zgodę, a suka jest odwołana za każdym razem, zanim podbiegnie do innego psa. Po za tym, staram się by miała dość zajęć, by nie szukała towarzystwa innych psów, dla bezpieczeństwa swojego i innych. Teraz mała Jędza, dopiero się zaczyna uczyć, że nie wolno podchodzić do każdego psa, którego spotykamy na spacerku – jeszcze bardzo długa droga przed nami, by mała nabrała ogłady matki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zora
Hodowla DZIKA BANDA



Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:04, 09 Lip 2008    Temat postu:

Żadko się odzywam, ale akurat ten temat jest mi bliski.
Tu zgadzam się z Sandrą. Do pasji mnie doprowadzają puszczone luzem psy i teksty typu „on się tylko chce przywitać”, „on się tylko chce pobawić”, „on nic nie zrobi” i wszystkie inne – a może mój pies nie ma ochoty się witać, bawić, właśnie pracuje, chętnie coś zrobi innemu pieskowi lub po prostu ja nie nie życzę sobie niekontrolowanych kontaktów z innymi psami?

To co powyżej opisujecie jest polowaniem, bardzo typowym dla owczarków i zupełnie u nich normalnym, co nie zmienia faktu, że żyjemy wśród innych ludzi i nie wolno psu na coś takiego pozwalać. Postawcie się w sytuacji innych ludzi, zwłaszcza posiadaczy mniejszych psów, ale nie tylko, i wyobraźcie sobie, że jakiś inny zaczyna polować na Waszego, czai się i zupełnie nie wiecie co z tego wyniknie. Moja suka też silnie poluje, to jest jedno z zachowań samonagradzających, nie zawsze udaje mi się zareagować na czas, ale staram się i ciągle nad tym pracujemy. Najlepszym argumentem jest tu piłeczka, a w jej braku trawka, listek podniesiony z ziemi, cokolwiek co pozwoli skupić psa na sobie. By go nauczyć nie-polowania po prostu trzeba mu to uniemożliwić – co wcale nie jest takie proste Wink a tym bardziej utrudnione właśnie przez puszczone luzem i zupełnie niekontrolowane przez włascieli psy.

O „zaliczonym” egzaminie PT bądź jakimkolwiek innym już się wypowiadałam – w naszej rzeczywistości często niewiele on znaczy, jeśli nawet nie mniej Laughing , gdy jest zdawany na znanym psu placu i pokazuje jedynie jak ładnie piesek nauczył się wykonywać określone czynności w ściśle określonych warunkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
michalina&Valar




Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków/Warszawa

PostWysłany: Śro 17:35, 09 Lip 2008    Temat postu:

Czyli ustalone: że nauczenie psa nie-polownia nie jest proste. A co zrobić jak pies ma gdzieś piłeczke? Nie każdy bos to zapalony aporter Smile. A poza tym zachowania psów są inne niż suk. Z tego co czytałam z punktu psychiki różnią się. Mój poluje na smyczy, obecnie tak się wycwanił, że się kładzie i nie chce się ruszyć.

Ja psa puszczam tylko w miejscach gdzie nie ma nikogo, ale są to miejsca ogólnodostępne i każdy moze tam pojawić się raptem i nie mam wpływu na to... spotkania psów są nieuniknione i nie zawsze zdąże zareagowac. Sorry tak piszecie jakby wasze psy były idealne i zawsze i wszędzie reagowały na każde komendy nawet w wieku 12 miesięcy. Czy tak jest rzeczywiście ? Mój tak nie ma i na nic nie reaguje jak widzi psa, listki cmokania słodki głosik nagrody ma gdzieś. Z waszych wypowiedzi wynika, że wszystkie psy, które się nie słuchają powinny chodzić na smyczach. Ale jak nie będę go puszczać w naturalnych warunkach to jak nauczy się komendy "do mnie" lub innych tego typu przywołujących poleceń. No jest jeszcze linka, tylko czy na lince pies się wybiega... a przecież powinien ze względu na stawy i na zmeczenia Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zora
Hodowla DZIKA BANDA



Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 18:05, 09 Lip 2008    Temat postu:

Nie musi być aporterem, nakręcić go można i tak, tu nie chodzi o aportowanie. Chociaż nieaportujący owczarek? niewyobrażam sobie, na pewno nie jest tak źle Wink Co do posłuszeństwa w zwykłym zakresie, takim na własny , domowy użytek, to płeć nie ma znaczenia, tu mi raczej pachnie szukaniem wymówek. I nie mówię tego złośliwie, to normalne, ludzkie, że szukamy łatwiejszej drogi i wytłumaczenia własnych niepowodzeń. W ten sposób zawsze się znajdzie jakieś „ale” - bo płeć nie ta, pogoda, pora roku lub dnia itd. itp……
Mojej suce daleko do ideału, naprawdę, ale tu mówimy o podstawach wychowania, a 12 miesięcy to już dużo. Żaden pies nie jest 100% pewny, żaden w 100% nie reaguje zawsze i wszędzie. Nigdzie też nie mówiłam o chodzeniu tylko i wyłącznie na smyczy, albo w terenach gdzie nie da się spotkać „żywej duszy” – wręcz przeciwnie – jak pies ma się nauczyć reagować w rozproszeniach, jeśli tych rozproszeń nie ma? Na każdego psa jest sposób, jak nie aport, zabawka, to jakieś super smaczki – tylko trzeba bardzo uważać, żeby psa nie nagrodzić za złe zachowanie, zamiast odwrócić smakiem uwagę. Piszesz, że pies się wycwanił i kładzie – przecież to jest właśnie wyuczone zachowanie – zauważył, że to działa i wykorzystuje to, dlaczego nie, skoro wtedy Ty nie masz na niego wpływu i osiągnie swój cel a przynajmniej się do niego zbliży. Skoro tak się dzieje, to spróbuj być szybsza od niego, zareaguj zanim się położy, zmień kierunek, podsuń pod nos smaczek, skieruj jego uwagę na siebie a nie obiekt, o którym wiesz, że sprowadzi problemy. Zawsze musimy być o krok przed psem, pomyśleć, zanim od pomyśli, lub zareaguje.

A do wybiegania psu nie są potrzebne inne psy, od tego jesteśmy my, żeby zapewnić mu odpowiednią dawkę ruchu i wysiłku psychicznego, jeśli trzeba się wrócić do etapu prowadzania psa na lince, to zawsze pozostaje rower, piłka, patyk, jogging jak ktoś lubi – no mnóstwo sposobów....

Być może problemem jest również zbyt wysokie stawianie poprzeczki - jesli pies nie wykonuje podstawowych komend w przewidywalnym zakresie, to po co wymagać od niego więcej? Najpierw trzeba dopracować przywołanie, żeby było na zadowalającym poziomie, a potem dopiero wymagać od psa, żeby puszczony luzem wśród innych zwierząt również się posłuchał. Nie da się osiągnąć wszystkiego od razu, jeśli coś psa przerasta pomóżmy mu zrozumieć, czego się od niego wymaga, zwłaszcza, jeśli do tej pory jakies zachowanie było dozwolone, a teraz się odwidziało i chcemy czegoś innego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marie
ADMINISTRATOR



Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wawa

PostWysłany: Śro 18:19, 09 Lip 2008    Temat postu:

Do tego co napisala zora ja moge dodac od siebie
- Psa bez silnej pasji do aportowania (nie wiem czy wrodzonej, czy "zabitej" we wczesniejszym okresie) mozna tej zabawy nauczyc. Dla mnie to byla jedna z mniej waznych rzeczy do przepracowania i zabralam sie za nia jak Owca miala juz ponad rok. Nie zaleznie od tego czy aportowala, czy jeszcze nie dawalo sie ja "nakrecic" na pileczke po prostu bardzo chciala miec to fajne cos Smile
- Podpowiadam: prawdopodobnie poprzez zle stosowanie masz juz "zepsuta" komende przywolania. Proponuje ja zmienic. Typowe dla PT "do mnie" mozna zastapic kazdym innym zwrotem (byle konsekwentnie). I trzeba nad przywolaniem zaczac pracowac od poczatku. Najczestszym bledem jaki widze, ktory jest zreszta naturalny, to przywolywanie psa wylacznie wtedy gdy chcemy go od czegos odwolac, lub zapiac na smycz. Inteligentny pies szybko sie uczy, ze gdy pani wola "burek do nogi" to nalezy a) trzymac sie na odleglosc 2 m, b) rozejrzec sie co ciekawego w okolicy. Jedna z latwych praktyk z tak duzym psem jest zabrac go rano na spacer naczczo i cala jego rana porcje zarcia skarmic z reki za reakcje na przywolanie. Oczywiscie najpierw w warunkach "bez rozproszeniowych", w miare mozliwosci, bo trzeba do tego podejsc jak do uczenia szczeniaka przywolania od zera.
- Ksiazka na ten temat "Aria do mnie" Jacka Galuszki jest dobra rozbudowana pozycja pokazujaca wiekszosc bledow i sposobow na zaradzenie im. Kosztuje parenascie zlotych i jest w netowych ksiegarniach dostepna od reki.
PS. Ja takze nie lubie podbiegajacych obcych psow. Pomijajac juz to, ze jak cwicze z suka, to mi przeszkadzaja, Owca gdy jest na smyczy jest znacznie mniej przyjazna dla innych. Co z tego, ze pani krzyczy z daleka "on nic nie zrobi", ja nie mam pewnosci, czy zirytowana Owca czegos psu nie zrobi, a nie mam zamiaru poglebiac takiego zachowania prewencyjnie skracajac jej smycz na widok kazdego biegnacego psa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marie dnia Śro 18:21, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SANDRA
Hodowla ALPEN ANGEL



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 7:53, 10 Lip 2008    Temat postu:

Może napiszę jak uczę jędzę by nie reagowała na psy – to trudne bo mała na widok psa albo chce biec się bawić, albo zaczyna szczekać.
Przede wszystkim, tak jak pisali poprzednicy nauka przywołania – nie takiego sportowego „do mnie” tylko takiego spacerowego „choć” co znaczy znajdź się blisko mnie. Do miski, do zabawy, do miziania i milion razy w domu, na spacerze, na placu szkoleniowym suczka słyszy przywołanie, zawsze obficie nagrodzone smaczkiem i pieszczotą. Jak uczyć. Na początku naprowadzasz smakołykiem na zachowanie i nagradzasz każde samorzutne podejście, gdy pies załapie o co chodzi, zaczynasz wykorzystywać sytuacje gdy sam kieruje się w twoją stronę i wówczas przywołujesz, gdy zaczynasz uciekać pies cię goni przywołanie i nagroda, gdy jest dalej zacznij się oddalać a gdy blisko kucnij (wtedy psu wydaje się, że jesteś dalej) przywołuj tylko po to by nagrodzić, zaproponować zabawę np. przeciąganie gryzakiem. Potem polecenie, biegaj i po chwili znów przywołanie. Gdy będzie przychodził w takich sytuacjach co jakiś czas przywołuj normalnie stojąc i bardzo nagradzaj, mieszaj sytuacje, sposoby nagradzania. Jędza umie już przychodzić na zawołanie, więc gdy zobaczę psa, lub ona zrobi to szybciej niż ja podstawiam smakol pod nos i przywołuje naprowadzając na zachowanie, tak jakby nie umiała polecenia, obficie chwalę i nagradzam, robię to tyle razy, aż uda mi się małą skupić na sobie pomimo przechodzącego psa, wówczas następuje albo zabawa, albo krótka sesja szkoleniowa i zabawa – zawsze mocno nagradzana. Polecenie biegaj pada gdy obcy pies jest daleko. Oczywiście zdarzają się znienawidzone przeze mnie sytuacje, gdy obcy pies podbiega do szczenięcia – strasznie trudno jest wówczas zapanować, nad chęcią pokazania przez Viki – ej obcy uważaj to jest moje dziecko i jednocześnie nad szczenięciem, które chce przywitać się z psem. W takich sytuacjach niestety muszę odpuścić szczenię i odwołać Viki by nie doszło do starcia z przybyszem.
Gdy spotykamy pieska z którym mała może się bawić, najpierw odwracam uwagę, sadzam na tyłku i po sekundzie pozwalam się przywitać i bawić do woli z kumplem. W czasie takich zabawa, gdy psy się zmęczą, albo mała sama podchodzi – przywołuję i nagradzam by po sekundzie puścić do zabawy. Chodzi o to, by suka nauczyła się przybiegać na zawołanie nawet gdy bawi się z kumplem. Obecnie mała już chodzi na taśmie, co ułatwia panowanie nad nią na osiedlu, jak będzie starsza linka szkoleniowa i smycz staną się podstawą pracy. Czyli pies będzie mieć przypiętą i smycz i 10 metrową linkę. Gdy smycz będzie odpinana będzie pozostawać linka – mała będzie przywoływana zawsze wtedy gdy do końca linki zostanie cirka metr – wróci = nagroda, gdy straci nagle słuch, korekta linką szkoleniową pomoże jej słuch odzyskać i wrócić na zawołanie, oczywiście każdy powrót będzie zawsze nagradzany Dopiero gdy będę pewna, że zawsze wróci gdy zawołam, linka trafi do lamusa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
michalina&Valar




Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków/Warszawa

PostWysłany: Czw 21:02, 10 Lip 2008    Temat postu:

Dzięki za wszystkie rady Smile I to nie jest tak, że my nie ćwiczymy. Może nie jest to 1,5 h dziennie, tylko trochę krócej. Valarowi łatwiej skupić się na krótszych sesjach ale częstszych i mi czasowo to bardziej pasuje. Valar bardzo ładnie reagował na szkoleniu i bezpośrednio po, problemy zaczęł się dopiero około 9m/ż, a tak było super. Chociaż po szkoleniu zdawałam sobie sprawę iż nie jest jeszcze perfekcyjnie we wszystkim. A poza tym pies jak trafił do mnie miał 4,5 m/ż i nie umiał nic i odczuwał na wiele spraw lęki, np.: wyjście poza teren działki, przejeżdżający samochód, większa grupa ludzi, negatywnie reagował na przytulanie itd. Więc jak jest teraz nie jest źle, uważam ... Smile

Mnie nie przeszkadza jak mój pies ma styczność z innymi psami, o ile tamten jest z właścicielem i nie jest to pies bojowo nastawiony oraz nie reprezentuje ras niebezpiecznych (tych ostatnich ja sama boję się). Mówiąc szczerze bardziej mi przeszkadza jak pies śpi w łóżku z człowiekiem. Więc każdy ma swoje zboczenia Wink.

Wczorej udało mi się odwołać go od bażanta, na pierwszą komendę "do mnie" zareagował natychmiast, chociaż był mocno rozpędzony w pogoni... a od innego psa jeszcze nie da rady Sad.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grash




Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 15:34, 11 Lip 2008    Temat postu:

michalina&Valar napisali:

"Wczorej udało mi się odwołać go od bażanta, na pierwszą komendę "

....od bażanciora Exclamation ..piórka do beretu a pieczyste na obiad ...no nie wiem czy mogłabym go odwołać Laughing Laughing Laughing Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna -> Posłuszeństwo Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin